Beata Dębska – jest absolwentką ekonomii we Wrocławiu, na co dzień „robi” w rachunkach, prowadzi wraz z mężem biuro doradztwa podatkowego, we Wrocławiu gdzie oboje mieszkają i gdzie rozgrywa się także akcja ich powieści. Eugeniusz Dębski (ww. mąż) to z wykształcenia filolog-rusycysta. Pisarz fantasy i science fiction oraz tłumacz rosyjskiej fantastyki. Jest prezesem wrocławskiego oddziału SPP a także współtwórcą i byłym redaktorem naczelny internetowego magazynu „Fahrenheit”.
„Śmierć druga” jest kolejną częścią (4) z cyklu: Tomek Winkler.
okładkowo
We Wrocławiu zostają znalezione zwłoki dwudziestoletniego Rafała Góry, a podejrzanym o morderstwo jest jego najlepszym przyjaciel, Sebastian. Buksujące w miejscu policyjne śledztwo mogłoby skorzystać z pomocy prywatnego detektywa Tomka Winklera, ale jest jeden problem: Winkler zna podejrzanego i ma pewne powody, by wierzyć w jego niewinność. Ma też sporo wątpliwości? Może dlatego zgadza się włączyć w dochodzenie swoją najbliższą współpracowniczkę ? Romę Wiśniowiecką, prywatnie: babcię. Gdy Winkler rusza tropem tajemniczego ?Tuliboru?, Roma prowadzi własne śledztwo w kipiącej od przemilczanych sekretów miejscowości, z której pochodził zabity chłopak.
Podobno „Czasami dawni wrogowie okazują się najlepszymi sojusznikami. Gorzej, gdy działa to w druga stronę?” – właśnie takie motto przyświeca najnowszej części przygód Tomka Winklera. A jest to moja pierwsza, jak to ktoś pieszczotliwie nazwał „winklerka”. Na szczęście każdą książkę w cyklu można czytać oddzielnie nie patrząc na chronologię.
Podoba mi się Wrocław, a raczej jego opisanie, jakoż że nigdy tam nie byłam, to łatwiej jest mi wyobrazić sobie owo miasto. Mysię, że po lekturze cyklu nie powinnam w nim się zagubić, jak już się wybiorę 🙂 Książkę charakteryzuje (in plus) brak dłużyzn, a to ważne, bo każdemu zdarza się „przewijać” strony, ale nie tym razem. Do tego sama historia dziarsko się rozwija, dlatego pewnie tak lekko się czyta. Całość wciąga mocno i intryguje z każdą stroną jest coraz bardziej wciągająco.
Mam nadzieję, że autorzy się nie obrażą, ale od czasów „Babci Rabuś” D.Walliamsa, nie znałam duetu babci i wnuczka 🙂 aż do tej pory, choć Roma i Tomasz stoją akurat po właściwej stronie barykady, a te ich słowne potyczki- majstersztyk.
W ogóle autorzy wypracowali sobie charakterystyczny style pisarski, jest sporo dialogów i nietuzinkowego humoru także sytuacyjnego.
Mimo że czytałam dopiero jedną książkę z tego cyklu, jestem przekonana, ze wyróżnia się on oryginalnością na tle innych z tego gatunku. Nie wiem jak wy, ale je już przybieram się do czytania kolejnych.
