„Suknia z wilgotnej mgły” oraz „Mrok pod powiekami” – Katarzyna Kuśmierczyk

Katarzyna Kuśmierczyk – rodowita wrocławianka, która przeniosła się na drugie pogranicze polski (na Suwalszczyznę), gdzie odnalazła swoje miejsce na ziemi. Absolwentka administracji na Uniwersytecie Wrocławskim oraz zielarstwa na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Większość życia zawodowego poświęciła pracy w samorządzie, próbując „zmieniać świat”. W 2021 roku ” wylądowała” w najpiękniejszym zakątku Polski, gminie Wiżajny, gdzie pisze kolejne książki. Jej wielką pasją jest zielarstwo; medycyna, magia, wierzenia oraz literatura.

okładkowo – Suknia z wilgotnej mgły
Jaką mroczną tajemnicę kryje w sobie siedlisko położone w malutkiej podsuwalskiej wsi? Dlaczego niewyjaśnione zaginięcia mieszkańców z XX wieku splatają się z dzisiejszymi czasami i losem obecnej właścicielki? Kto spogląda ze starego monidła i dlaczego mgła pachnie liliami?
Na te i inne pytania będzie musiała odpowiedzieć Matylda, która rozpoczyna nowe życie w niezwykłym, zapomnianym przez wszystkich Bieluszewie.
Historia pełna mrocznych sekretów, wpisująca się w klimat starych kryminałów, gdzie najważniejszy jest suspens i groza.


Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 1035624-352x500.jpg
Wyd. KDSystem

Na Suwalszczyźnie co prawda jeszcze nie byłam, ale takie mroczne,  pełne magii i tajemniczości klimaty nie są mi obce, powiem więcej – bardzo je lubię. Tam za każdym drzewem mogą czaić się demony, duchy, strachy (także te w nas)…
To już moje drugie spotkanie z prozą autorki. Choć poprzednia książka była o zupełnie innej tematyce (fantasy) to i tutaj są pewne spójności (w stylu). „Suknia z wilgotnej mgły” została napisana przystępnym językiem, wnikliwie i z dbałością nie tylko o klimat ale i wiarygodność bohaterów, którzy dość szybko zyskują naszą sympatię. A zwłaszcza główna bohaterka Matylda.

Wyd. KDSYSTEM

okładkowo – Mrok pod powiekami
Matylda powraca! Z czym przyjdzie jej się zmierzyć w drugiej części „Suwalskich opowieści”? Dlaczego sąsiedzi znowu omijają przeklęte siedlisko? Jakie tajemnice skrywa mroczny dom w podsuwalskich Szurach? I czym jest morion?

Tak jak ww. opis donosi Matylda powraca! I to w całkiem dobrym stylu. Ponownie jest ciekawie, tajemniczo i klimatycznie. Zagłębiając się w ten wykreowany, ale jakże rzeczywisty świat sami możemy poczuć gwałtowną wręcz chęć rzucenia wszystkiego w… i wyjechania na… Suwalszczyznę. 

Ludzie z kości – Paula Lichtarowicz

Paula Lichtarowicz urodziła się w Wielkiej Brytanii. Studiowała literaturę angielską i psychologię. Pracując w różnych zawodach w końcu odkryła, że jej przeznaczeniem jest pisanie „Ludzie z kości” są jej trzecią powieścią, do której punktem wyjścia były dzieje babki autorki, która wraz z rodziną została wysiedlona na Syberię w latach czterdziestych XX wieku. 

okładkowo
Nastoletnia Lena zaplanowała już całe swoje życie. Podczas gdy jej siostra marzy o wyjściu za mąż i fascynuje się cygańskimi wróżbami, których wysłuchuje w taborze nad Sanem, Lena uczy się całymi dniami, by spełnić swój życiowy cel – zamierza studiować medycynę w Krakowie i zostać lekarką. Jest pewna, że nie dopuści, by stereotypy zrujnowały jej wizję własnej przyszłości. Los ma jednak dla niej inny plan. Niespodziewane małżeństwo, macierzyństwo, oderwanie od rodziny, wybuch drugiej wojny światowej i wygnanie na Syberię – to wszystko sprawia, że Lena na nowo musi zdefiniować swoje pragnienia i sens życia Nie może pozwolić sobie na słabość. Zdeterminowana, by walczyć o przetrwanie swoje i swojej córki, jest gotowa na wszystko. Na wszystko oprócz miłości. A przynajmniej tak się jej wydaje.


Opowieści i sagi rodzinne fascynują niejednego z nas, sama im jestem starsza, tym częściej skłaniam się ku takim historiom.
„Ludzie z kości” to niezwykle szczera (momentami wręcz brutalna) przepełniona pasją opowieść o wyborach i decyzjach życiowych. Ale także historia o nadziei, determinacji i niemal zwierzęcym instynkcie przetrwania. Jest i o niełatwej historii naszego kraju (zwłaszcza w wojennych czasach), o historii narodów żyjących obok siebie (jak Polacy i Ukraińcy) 
Sam styl narracji może nie należy do najprostszych, ale gdy już się do niego przyzwyczaimy, to lektura idzie całkiem sprawnie. Jest to z pewnością jedna z tych książek, które „uwodzą” nas niemalże pod koniec opowieści, czyniąc ja jeszcze bardziej wartościową. 

Powieść odrzuca i zachwyca i nie da się obok niej przejść obojętnie.
Skłania do refleksji i zostaje z nami na dłużej. Polecam.

Wyd. INSIGNIS

Podwilcze – Martyna Bunda

Martyna Bunda wychowała się w Kartuzach, od 18 roku życia jest reporterką prasową, co z perspektywy czasu okazało się dla niej najważniejszą szkołą. Od 2012 r. jest kierowniczką działu krajowego w tygodniku „Polityka”. Jak się okazało praca redaktorska otworzyła przestrzeń pisarską i zaowocowała debiutem literackim pt. „Nieczułość”, a następnie „Kot niebieski”, jej najnowsza książka nosi tytuł „Podwilcze”. Prywatnie jest mamą dwóch córek.

okładkowo
Kornelia wraz z matką wiodą skromne życie, w którym dyscyplina jest ważniejsza od czułości. Kiedy staje się pewne, że ojciec i mąż już nigdy do nich nie wróci, pocieszenie ma nieść przygarnięty pies. Sonia, bo takie imię dostaje suka, da im o wiele więcej, niż z początku mogłoby się wydawać. Dzięki niej Kornelia pozna Narcyzę – tajemniczą kobietę, z którą połączy ją silna więź. Jaką cenę zapłaci Kornelia za obcowanie z kulturą, sztuką i kontrowersyjną Narcyzą jako przewodniczką? Co na to pruderyjne społeczeństwo? Czy poznanie zupełnie odmiennego świata wpłynie na przyszłość dziewczyny i pozwoli jej odnaleźć własną drogę? Co to znaczy dojrzeć? Kiedy zaczyna, a kiedy kończy się ten proces?
Podwilcze jest powieścią o podskórnie pulsującym pożądaniu, odkrywaniu swojej tożsamości i długiej drodze, jaka do tego prowadzi. O wstydzie, zagłuszaniu potrzeb i poczuciu własnej wartości. O różnych obliczach piękna i o tym, jaki wpływ na dorastające dziewczęta mają ich matki i duchowe przewodniczki. Wreszcie o relacji między człowiekiem i zwierzęciem, więziach między kulturą a naturą.


Martyna Bunda w najnowszej książce ponownie zaprasza nas do barwnego świata swoich bohaterów ich marzeń, nadziei, ale i porażek, uwikłań oraz decyzji życiowych.  Szczegółowe i bardzo plastyczne opisy, czynią całość mega wiarygodną, wciągającą i po prostu ciekawą.
Nie od dziś wiemy, że momenty przejścia nigdy nie są łatwe, tak jest i w tej zaprezentowanej nam przez autorkę historii. Samo dojrzewanie, przepoczwarzanie się, czy stawianie kimś innym niż się było dotychczas jest nie tylko trudne, pełne obaw ale też podszyte pewną dozą ekscytacji. Jest w tej prozie wiele tęsknot, marzeń i tajemnic, urokowi którym nie da się oprzeć.

Ja chyba po prostu lubię pisarstwo tej Pani, pamiętam jak przy okazji pierwszej jej powieści („Nieczułość”) byłam na bardzo ciekawym spotkaniu autorskim właśnie z tej okazji. A tu proszę już trzecia powieść, czekam niecierpliwie na kolejne książki.

Wydawnictwo Literackie

Śmierć druga – Beata Dębska, Eugeniusz Dębski

Beata Dębska – jest absolwentką ekonomii we Wrocławiu, na co dzień „robi” w rachunkach, prowadzi wraz z mężem biuro doradztwa podatkowego, we Wrocławiu gdzie oboje mieszkają i gdzie rozgrywa się także akcja ich powieści. Eugeniusz Dębski (ww. mąż) to z wykształcenia filolog-rusycysta. Pisarz fantasy i science fiction oraz tłumacz rosyjskiej fantastyki. Jest prezesem wrocławskiego oddziału SPP a także współtwórcą i byłym redaktorem naczelny internetowego magazynu „Fahrenheit”.
„Śmierć druga” jest kolejną częścią (4) z cyklu: Tomek Winkler.

okładkowo
We Wrocławiu zostają znalezione zwłoki dwudziestoletniego Rafała Góry, a podejrzanym o morderstwo jest jego najlepszym przyjaciel, Sebastian. Buksujące w miejscu policyjne śledztwo mogłoby skorzystać z pomocy prywatnego detektywa Tomka Winklera, ale jest jeden problem: Winkler zna podejrzanego i ma pewne powody, by wierzyć w jego niewinność. Ma też sporo wątpliwości? Może dlatego zgadza się włączyć w dochodzenie swoją najbliższą współpracowniczkę ? Romę Wiśniowiecką, prywatnie: babcię. Gdy Winkler rusza tropem tajemniczego ?Tuliboru?, Roma prowadzi własne śledztwo w kipiącej od przemilczanych sekretów miejscowości, z której pochodził zabity chłopak.

Podobno „Czasami dawni wrogowie okazują się najlepszymi sojusznikami. Gorzej, gdy działa to w druga stronę?” – właśnie takie motto przyświeca najnowszej części przygód Tomka Winklera. A jest to moja pierwsza, jak to ktoś pieszczotliwie nazwał „winklerka”. Na szczęście każdą książkę w cyklu można czytać oddzielnie nie patrząc na chronologię.

Podoba mi się Wrocław, a raczej jego opisanie, jakoż że nigdy tam nie byłam, to łatwiej jest mi wyobrazić sobie owo miasto. Mysię, że po lekturze cyklu nie powinnam w nim się zagubić, jak już się wybiorę 🙂 Książkę charakteryzuje (in plus) brak dłużyzn, a to ważne, bo każdemu zdarza się „przewijać” strony, ale nie tym razem. Do tego sama historia dziarsko się rozwija, dlatego pewnie tak lekko się czyta. Całość wciąga mocno i intryguje z każdą stroną jest coraz bardziej wciągająco.
Mam nadzieję, że autorzy się nie obrażą, ale od czasów „Babci Rabuś” D.Walliamsa, nie znałam duetu babci i wnuczka 🙂 aż do tej pory, choć Roma i Tomasz stoją akurat po właściwej stronie barykady, a te ich słowne potyczki- majstersztyk.
W ogóle autorzy wypracowali sobie charakterystyczny style pisarski, jest sporo dialogów i nietuzinkowego humoru także sytuacyjnego.
Mimo że czytałam dopiero jedną książkę z tego cyklu, jestem przekonana, ze wyróżnia się on oryginalnością na tle innych z tego gatunku. Nie wiem jak wy, ale je już przybieram się do czytania kolejnych.

Wyd. AGORA