Telefonistka – Gretchen Berg

Gretchen Berg (rocznik 1971) jest amerykańską pisarką i producentką telewizyjną. Pracowała m.in. przy „Beverly Hills, 90210” czy „Gdzie pachną stokrotki”. Jak się okazuje długo i pieczołowicie badała historię własnej rodziny, czego wynikiem jest jej debiutancka powieść „Telefonistka” – zainspirowana losami babci.

okładkowo
Podczas podsłuchiwania przypadkowego połączenia wścibska telefonistka dowiaduje się czegoś szokującego o własnej rodzinie. Pragnąc za wszelką cenę zweryfikować tę skandalizującą plotkę, wywołuje serię zaskakujących wydarzeń…
Nie ma osoby, która lepiej znałaby mieszkańców Wooster niż telefonistka Vivian Dalton. Przynajmniej sama tak twierdzi. I mówi, że to dzięki intuicji, choć jej nastoletnia córka Charlotte nazywa rzecz po imieniu: chodzi o podsłuchiwanie. Vivian i inne operatorki zatrudnione w centrali Ohio Bell łączą rozmowy telefoniczne, splatając ludzkie losy. Nie wolno im podsłuchiwać, ale niezbyt przejmują się tym zakazem. Co więcej, każda z nich ma własne zdanie na większość zasłyszanych tematów – szczególnie Vivian. (…) W końcu pewnej grudniowej nocy do uszu Vivian, wsłuchującej się w rozmowę tej snobki Betty Miller z osobą, której głosu nie potrafi rozpoznać, dociera coś szokującego. Jeśli to, czego właśnie się dowiedziała, jest prawdą, jej dotąd poukładane życie legnie w gruzach. Dozna upokorzenia i stanie się pośmiewiskiem całego miasta.
Na wskroś przejęta i zaniepokojona, Vivian postanawia za wszelką cenę dotrzeć do źródła zasłyszanej plotki – sprawdzić je, zweryfikować, przejrzeć na wylot. Poznać całą prawdę. Niezależnie, jak bardzo może być bolesna. Zapomina jednak, że w każdym małym mieście – takim jak Wooster – jedna tajemnica zwykle prowadzi do kolejnej…

Od dawna fascynuje mnie, także w literaturze, Ameryka lat 50/60. Niby już nowocześnie, postępowo itd, itp, a przy tym jeszcze uprzedzeniowo, rasistowsko itd, itp.

,,Telefonistka” zaczyna się spokojnie, nawet na „ów” skandal musimy czekać sporo stron> Niespiesznie, ale umiejętnie zaciekawia, kilka razy tez zaskakuje, że się tak wyrażę „kolejnością podawania informacji czytelnikowi” i to jest dobre…  Wiele rzeczy nie jest powiedzianych wprost, nawet koloru skóry bohaterów często musimy się z niuansów domyśleć.  Ukazanie absurdów, pozorów i sztuczności małego miasteczka wyszło autorce bardzo dobrze. 

Postacie nakreślone umiejętnie i bez przegadania, po kilku trafnych zdaniach opisu już wiadomo „kto jest kim” i czego w sumie można się po nim spodziewać. 

A, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, to w tej powieści owo stwierdzenie ma wprost idealne odbicie.

Wyd. Insignis 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *