W sieci zła – Max Seeck

Max Seeck – to fiński pisarz (rocznik 1985) autor trzech thrillerów, jednak to „Wierny czytelnik” przyniósł mu międzynarodową sławę. Prawa do tłumaczenia kupiło około 40 państw. „W sieci zła” jest drugą częścią cyklu: Jessica Niemi.

okładkowo
Sześć miesięcy od rozwikłania sprawy tajemniczego sabatu czarownic Jessica Niemi mierzy się z nowym śledztwem. Aspirantka ściga się z czasem, by odkryć związek między ciałem pokrytym dziwnymi oznaczeniami, które wypłynęło na lodowaty brzeg Finlandii, a dwoma zaskakującymi zniknięciami influencerów. Do morderstwa, które z pewnością wydarzyło się naprawdę, Seeck dorzuca handel ludźmi, żabią toksynę i somnofilię, po mistrzowsku podkręcając napięcie. „Publishers Weekly” Pewnej listopadowej nocy, tuż po imprezie z okazji wydania nowej płyty popularnego fińskiego rapera, w tajemniczy sposób znika dwoje influencerów. Oboje mają dziesiątki tysięcy obserwujących, a w ich ostatnim poście na Instagramie pojawia się zdjęcie samotnej latarni morskiej stojącej na smaganej deszczem skale pośrodku morza. (…)Do zaginięć dochodzi jeszcze sprawa tajemniczych zwłok dwudziestodwuletniej Ukrainki. Morze wyrzuca je na brzeg w miejscu, które każe policjantce powiązać ze sobą oba przypadki…

Już w pierwszej części cyklu postać policjantki wzbudza sympatię i jest naprawdę wiarygodną bohaterką. Jej zaangażowanie (ale i poczucie humoru) absorbuje bez dwóch zdań. Książka wciąga do tego stopnia, że trudno ją odłożyć choćby na moment. 
No i do tego przemyślana w każdym szczególe intryga oraz specyficzny w przenośni oraz dosłownie klimat. 
Ciężko jest coś przewidzieć, jeśli chodzi o zakrętasy fabuły, na pewno jest nietuzinkowa.

Autor bardzo umiejętnie wydziela informacje, analizuje i ukazuje tropy. Takie zabiegi literackie zmuszają czytelnika do większego wysiłku intelektualnego. A to jest dodatkowa „zabawa” podczas czytania tego świetnego intrygującego thrillera.
Ach, byłabym zapomniała, jest to także książka z tzw. drugim dnem, z podtekstami, oraz wieloma pytaniami różnej natury choćby np. o „naturę zła”
 

Wyd. Sonia Draga

Milczenie lasu – Kimi Cunningham Grant

Kimi Cunningham Grant to amerykańska pisarka. Milczenie lasu jest pierwszym przekładem jej książki na język polski. Autorka jest dwukrotną laureatką nagrody Dorothy Sargent Rosenberg Memorial Prize w dziedzinie poezji oraz stypendystką Pennsylvania Council on the Arts w dziedzinie literatury faktu. Mieszka, pisze i uczy w Pensylwanii.

okładkowo
Bez dostępu do cywilizacji, kontaktu z rodziną i światem zewnętrznym. Od ośmiu lat Cooper i jego córeczka, Finch, żyją samotnie w opuszczonym domku pośrodku niczego, w jednym z Appalaskich lasów. Wszystko ułożyło się dokładnie tak, jak Cooper to zaplanował. I pozwoliło mu zakopać pod ziemią wszystkie tajemnice, które nie mogą wyjść na jaw. O istnieniu ich schronienia wiedzą tylko tajemniczy sąsiad, Szkot, i przyjaciel Coopera, Jake, który co roku przywozi im zapasy na zimę. Tym razem jednak wsparcie nie nadchodzi. Na domiar złego, dorastająca Finch ma już dosyć życia, jakie wybrał dla niej ojciec. Nie rozumie jeszcze, że granice bezpiecznej przestrzeni nieuchronnie się zacierają, a prawda, która nadal ich ściga, może na zawsze zniszczyć świat, jaki zbudowali.Już niedługo oboje staną przed najtrudniejszym wyborem – czy będą nadal się ukrywać, czy zdecydują się stawić czoła demonom przeszłości?

Opowieści i książek o odizolowanej grupie ludzi/ rodzinie powstało juz wiele i pewnie jeszcze powstanie. Podobnie jest z tą fabułą, wydawałoby się „wszystko już było” i wiemy jak to wygląda: siedzą niemal samowystarczalni w głuszy, jedynie raz na jakiś czas utrzymują niezbędny kontakt z zewnętrznym światem. Jednak komplikacje zaczynają się kiedy dostawa nie dociera. Nastolatka ma już dość ciągłej samotności i bardzo chce innego życia niż to, które prowadzi wraz ojciec. I w miarę upływu czasu jest coraz trudniej… mimo, że więź córki z ojcem jest bardzo silna.

Jaką decyzje podejmą, czy dalej będą się ukrywać bez względu na wszystko, czy może jednak postanowią skonfrontować się z przeszłością, o tym już czytelniku musisz przekonać się sam, ale uprzedzam zakończenie zaskakuje, a po drodze wachlarz emocji jest naprawdę szeroki.

Wyd. SŁOWNE

Kobieta, którą byłam – Kerry Fisher

Kerry Fisher – to angielska pisarka. Jest Absolwentką studiów filologicznych, mówi płynnie po włosku, hiszpańsku i francusku. Próbowała różnych zawodów m.in. nauczyciela, dziennikarki, czy recenzentki. Zbierała także winogrona w Toskanii. Jest autorką 5 bestsellerowych powieści, które w USA sprzedały się nakładzie 500 000 egzemplarzy. W Wielkiej Brytanii sama Posłuszna żona osiągnęła rekordowy wynik sprzedażowy – 230 000 egzemplarzy. 

okładkowo
Kate Jones musiała znowu uciekać. W przypływie desperacji zmieniła nazwisko i z nastoletnią córką przeprowadziła się na drugi koniec kraju. Może tu będą wreszcie bezpieczne, z dala od plotek i wytykania palcami, wśród ludzi, którzy nic o niej nie wiedzą. Ani o jej przeszłości. Tajemniczość Kate intryguje sąsiadki z osiedla przy Parkview Road. Małomówna i zamknięta w sobie samotna matka, niewiele zarabiająca jako ratowniczka medyczna, wydaje się nie pasować do Gizeli oraz Sally, które na Facebooku z entuzjazmem opisują swoje rodzinne szczęście, sukcesy i drogie przyjemności. Ale to właśnie w kobietach, którym może zazdrościć idealnego życia, Kate znajduje oddane przyjaciółki. Nic jednak nie jest takie oczywiste… Pewnego dnia podczas dyżuru w szpitalu Kate zostaje wezwana na miejsce poważnego wypadku samochodowego. To, co stanie się później, zupełnie nieoczekiwanie wystawi na próbę serdeczną relację łączącą trzy kobiety…

Kerry Fischer należy do tych autorek, które charakteryzuje bardzo lekkie i przyjemne pióro, a przy tym historie przez nią serwowane są nadziane sekretami i tajemnicami niczym porządny wielkanocny sernik. 

W wypadku tego tytułu jest on niesamowicie aktualny (jeśli chodzi o problematykę), gdyż nie w pewnym sensie obnaża działanie social mediów. Ukazując nam, że to co w necie jest tylko tam, a prawdziwe życie wygląda już nie tak różowa, że zazwyczaj za zamkniętymi drzwiami i poza ekranem smartfonu, są krew, pot i łzy, zawiedzione nadzieje oraz wiele ludzkich dramatów… 
Każda z jej książek to oddzielna i pasjonująca przygoda czytelnicza. Idealna zwłaszcza dla miłośników obyczajowych thrillerów. A tu warto się „zatrzymać” także ku przestrodze oraz rozwadze w oddzielaniu fikcji od prawdy..
Polecam.

Bez winy – Charlotte Link

Ta niemiecka pisarka, wydała łącznie 17 powieści, które przetłumaczono na kilkanaście języków. Jej wszystkie książki miesiącami gościły w ścisłych czołówkach list bestsellerów. Na podstawie kilku nakręcono nawet seriale telewizyjne. Mieszka wraz z rodziną i licznymi psami w Wiesbaden. Działa aktywnie w organizacji ochrony zwierząt PETA. Najnowsza powieść jej autorstwa nosi tytuł „Bez winy”.

okładkowo
Sierżant Kate Linville podróżuje pociągiem do Yorku, gdy nagle zdjęta paniką współpasażerka prosi ją o pomoc: prześladuje ją obcy mężczyzna. Pada kilka strzałów, kobiety w ostatniej chwili salwują się ucieczką. Na następnej stacji sprawcy udaje się umknąć. Wkrótce potem dochodzi do ataku na młodą kobietę w pobliżu Scarborough. Spada z roweru, zahaczając o rozciągnięty w poprzek drogi drut. W jej kierunku pada strzał, chybia jednak celu – pocisk pochodzi z tego samego pistoletu, z którego strzelano w pociągu. Kate Linville desperacko szuka powiązań między obiema ofiarami. Czas nagli, gdyż sprawca nie daje za wygraną. W końcu sama Kate wpada w najgroźniejszą pułapkę swojego dotychczasowego życia.

Zazwyczaj nie czytam serii, nie czytam wszystkich książek jednego autora, bo często nie są równe, są lepsze lub gorsze… Wyjątkiem od tej mojej reguły jest Charlotte Link, której przeczytałam niemal wszystko. I powiedziałam sobie, dopóki nie umiem rozwiązać do końca jej zagadek, to będę czytać dalej… 🙂
„Bez winy” – to trzymający w napięciu i bardzo frapujący thriller psychologiczny. Do tego ma po mistrzowsku skonstruowaną sprawę kryminalną. Co do samej bohaterki, która pojawiła się już chyba w dwóch książkach pisarki – to Kate Linville jest bardzo silną wewnętrznie  oraz inteligentną kobietą, nie bojącą się trudnych wyzwań. Podobał mi się jej spokój, uważność i logika. Pojawia się też Caleb Hale, z którym już wcześniej mieliśmy do czynienia.  

Sama fabuła zmienia się dość powoli, a napięcie nie narasta tu w jakimś szaleńczym tempie. Po prostu jakby wszystko następuje po kolei i systematycznie odkrywane są karty, bez większych skoków.  Ale niech was to nie zmyli, bo pisarka takiego formatu jak Charlotte Link nie pozostawia niczego przypadkowi i UWAGA arcyciekawe pomysły jej się nie kończą! Jak zwykle u niej świetnie (za co cenię autorkę bardzo, bardzo) nakreślone tło psychologiczne, a całość trzyma w napięciu aż do samego końca. 
Polecam z czystym sumieniem.


Wyd. Sonia Draga

Naznaczeni na zawsze – Emelie Schepp

Emelie Schepp (rocznik ’79) szwedzka pisarka i dziennikarka. Pracuje w branży reklamowej, napisała kilka scenariuszy do filmów, a swoją pierwszą powieść kryminalną „Naznaczeni na zawsze” wydała własnym staraniem. Debiut szybko stał się bestsellerem (sprzedaż  ponad 100 000 egzemplarzy!), Prywatnie mężatka i matka dwójki dzieci. Optymistka, łatwo się wzrusza i podobno słabo piecze (jak ja) 🙂

okładkowo
Jak sprawy zatajone w dzieciństwie mogą rzutować na dorosłe życie? Jakie konsekwencje niosą za sobą decyzje podjęte przez rodziców przed narodzeniem dziecka?
Pewnego letniego dnia roku 1991, dziewięcioletnia Jana Berzelius budzi się w szpitalu. Nie jest w stanie przypomnieć sobie kim jest, ani skąd pochodzi. Kilkanaście lat później, jako ceniona i rozpoznawalna prokuratorka, podejmuje się prowadzenia śledztwa dotyczącego morderstwa szefa imigracyjnego Hansa Juhlena. Sprawa nabiera tempa, kiedy odnalezione zostaje kolejne ciało, tym razem małego chłopca, którego odciski palców pasują do tych znalezionych na pierwszym ciele. Uwagę młodej prokurator przykuwa jednak znamię na szyi chłopca. Jest niemal pewna, że widziała je już wcześniej…

Coś jest w tej jesieni, że częściej niż w innych porach roku sięgamy po thrillery. Ja też nie jestem wyjątkiem 🙂 W „Naznaczeni na zawsze” mamy świetny klimat i rzetelnie wykreowanych bohaterów. Książkę od początku czyta się bardzo dobrze, bez potrzeby „wgryzania się”, bo absorbuje czytelnika już od pierwszych akapitów. 

„Naznaczeni …” jest pierwszy tom kryminalnego cyklu z prokurator Janą Berzelius. Intryga w tej powieści jest na pewno dość zagmatwana ale doskonale trzymająca w napięciu (porusza m.in temat nielegalnej emigracji). Nie jest łatwo czytać o nadużyciach w ogóle, a już zwłaszcza wobec dzieci czy kobiet.

Do tego sama śledcza nie jest tylko policjantką, to też kobieta taka sama jak wiele z nas ze swoimi „codziennościami” – przez to wydaje się nam bardziej prawdziwa.

Ciekawe, błyskotliwe dialogi dopełniają całość. Jak na pierwszą część cyklu, to moim zdaniem bardzo dobrze wypadło.  

Wyd. Sonia Draga

Matnia – Przemysław Piotrowski

Przemysław Piotrowski – był dziennikarzem sportowym. Ukończył Uniwersytet Zielonogórski, studiował również w Hiszpanii i USA. Pisarsko zadebiutował w 2015 roku thrillerem historycznym „Kod Himmlera”. Jest również autorem serii political fiction „Radykalni”. Natomiast „Piętnem” rozpoczął serię o komisarzu Igorze Brudnym. „Matnia” to jego najnowsza książka i moje pierwsze spotkanie z twórczością autora.

okładkowo
Skrzypiące pod nogami deski. Wiatr wyjący na zewnątrz. Gałęzie poruszające się za oknami. Nieprzenikniony mrok, w którym coś się czai…
Zuza nigdy nie miała zbyt wielkiego szczęścia, ale zawsze jakoś dawała sobie radę. Gdy zostaje oszukana przez byłego partnera, musi spojrzeć prawdzie w oczy. Ma trzydzieści cztery lata i dwumilionowy dług, a za niecałe pół roku urodzi bliźniaczki. I wtedy w jej życiu pojawia się Marek, mężczyzna idealny: przystojny, troskliwy i dojrzały. Po kilku miesiącach związku proponuje dziewczynie przeprowadzkę do rodzinnych Toporzyc. Wątpliwości Zuzy związane z wyjazdem rozwiewają dopiero podejrzani ludzie, którzy pojawiają się pod jej oknami.
Już na wsi Marek dowiaduje się, że musi jechać do Niemiec… Zuza zostaje sama w starym domu w środku lasu. Wiejska sielanka z każdym dniem coraz bardziej przypomina koszmarny sen… 


Lubię klimat grozy, taki który narasta ze strony na stronę i  tutaj autor spisał się świetnie wprowadzając chłodny klimat (nie tylko z racji pór roku). Chłód, niepewność, tajemnica… przez cały czas nam towarzyszą. Napięcie cały czas trzyma nas za rękę zadając pytanie… czy wiesz co się dalej stanie? Nie ma na to innej odpowiedzi jak przeczytać samemu.  

Postacie rzetelnie wykreowane, Piotrowski też niezwykle umiejętnie prowadzi narrację oczami kobiety, kobiety która balansuje ze strachu (nie tylko o siebie) niemal na granicy obłędu.
Fabuła z ciężarną w tle bardzo to dobry pomysł, tym, bardziej mnie urzekło, że sama nosiłam ciążę mnogą, to wiele rzeczy łatwiej potrafię zrozumieć. 
Samo napięcie w książce budowane jest powoli i narastająco – warstwa po warstwie. Zakończenie choć bez fajerwerków totalnego zaskoczenia, to jawi się nam dobrze jak solidnie wykonana robota. 

Myślę, że to obiecujący początek obcowania z książkami tego autora (y)

Wyd. Czarna Owca

Jeszcze mnie widzisz – Chris McGeorge


Chris McGeorge – angielski pisarz, mieszkający w Durham, magistra kreatywnego pisania. Już od najmłodszych lat wciąż opowiadał różne historie. Jest miłośnikiem przestępczości w stylu Christie czy Conan Doyle’a. Lubi nietypowe wątki, z dużą ilością intryg oraz zwrotów akcji. Prywatnie kinoman, grający amatorsko w teatrze. 

okładkowo
„Jeszcze mnie widzisz” to historia sprawy pozornie niemożliwej do rozwiązania podana w doskonałym stylu i klimacie. Autor zbudował niesamowicie gęstą atmosferę tajemnicy i co chwila zbija z tropu. Ukazuje również ciekawy obraz małej i bardzo zżytej społeczności, w której udowodnienie niewinności zdaje się być zadaniem utopijnym. Rosnące napięcie i beznadzieja sytuacji głównych bohaterów frustrują, ale i sprawiają, że od lektury nie można się oderwać. Odpowiednie tempo akcji, które przyspiesza i zwalnia w odpowiednich momentach, skomplikowana intryga i złożone postaci jeszcze bardziej potęguje efekt niepokoju. Czytając „Jeszcze mnie widzisz” nie wiadomo komu ufać, a kogo unikać. Kto próbuje coś ukryć, a kto ugrać.

Książka od początku czyta się rewelacyjnie, strony migają pod palcami, a specyficzny, duszny klimat małego miasteczka pochłania bez reszty. Pomimo, że akcja zawrotnością nie powala, to całość jest bardzo spójna, a parę wygibasów co do poprowadzenia fabuły jeszcze wszystko podkręca. 

Oczywiście poprawić, czy zmienić to i owo zawsze można, niektóre postacie nie do końca przypadły mi do gustu. Ale jak to się mówi jednemu Kaśka, drugiemu Maryśka”, więc tyle zdań ilu czytających, to pewne… 

„Jeszcze mnie widzisz” to w sumie taki lżejszy thriller, który z pewnością sprawdzi się podczas majówki gdzieś na leżaczku w pięknych okolicznościach przyrody. No może tylko nie w łódce 🙂 

Jeszcze mnie widzisz | Wydawnictwo Insignis
Wyd. Insignis

Wierny czytelnik – Max Seeck

Max Seeck – jest fińskim pisarzem (rocznik 1985). Jest autorem trzech thrillerów, jednak to „Wierny czytelnik” przyniósł mu międzynarodową sławę. Prawa do tłumaczenia kupiło około 40 państw, Amerykanie pracują nad serialem na podstawie tej książki.

okładkowo
Maria, żona popularnego pisarza Rogera Koponena, zostaje znaleziona martwa w pięknej czarnej sukni wieczorowej u szczytu pustego stołu. Na twarzy kobiety zastygł upiorny uśmiech. Dokładnie tak scenę śmierci opisał jej mąż w swojej książce. W krótkim czasie liczba ofiar rośnie.
Dochodzenie w sprawie zabójstw prowadzi aspirant Jessica Niemi. Śledztwo nabiera rozpędu, kiedy film z miejsca zbrodni pojawia się w mediach społecznościowych uważanego za zaginionego męża ofiary.

Moje nowe fińskie odkrycie czytelnicze myślę, że zasługuje na uwagę i to nie tylko przez miłośników gatunku. 
Pisarz bowiem stworzył niesamowity klimat, przez to książkę czyta się jednym tchem.

I jak to u skandynawów jest ów chłodny, niespokojny klimat, spowity aurą tajemnicy. Co prawda akcja „nie leci na łeb, na szyję” jest powolniejsza, spokojniejsza…. i bardzo wciągająca tym samym (oderwać się trudno). Do tego fabularnie zaskoczenie, goni zaskoczenie.
Informacje dostajemy poracjami i choć może to czasami działać na nerwy, to jako całościowemu odbiorowi lektury robi nadzwyczaj dobrze, zapewniam.

Całość napisana niezykle barwnie z emocjonojuącymi  dialogami.
Czekam na kolejne książki autora.

Wyd. Sonia Draga

Nurt – Tim Jonson

Tim Johnston – amerykański pisarz oraz nauczyciel kreatywnego pisania. Oprócz książki pt. „W dół” napisał powieść dla młodzieży Never So Green (2002) i zbiór opowiadań Irish Girl (2009). Opowiadania Johnstona ukazywały się m.in. w „New England Review”, „New Letters”,  „Best Life Magazine”. Jego najnowsza książka nosi tytuł „Nurt”.

okładkowo
Kiedy dwie młode kobiety opuszczają kampus uczelni w środku zimy i jadą ponad tysiąc kilometrów na północ do Minnesoty, nagle – dosłownie kilka kilometrów od domu – muszą walczyć o życie w lodowatych wodach rzeki Black Root. Jednej udaje się przeżyć. Śmierć drugiej – a właściwie morderstwo – jak obuchem uderza w mieszkańców małego miasteczka, przypominając o innej młodej kobiecie, która straciła życie w tej samej rzece dziesięć lat wcześniej i której niewykryty zabójca wciąż może mieszkać wśród nich. (…) Dziewczyna, która przeżyła lodowatą kipiel, nie może uwolnić się od poczucia, że ​​wiąże ją tą wcześniej nierozwiązaną sprawą coś więcej niż tylko rzeką.
Wkrótce zostaje zmuszona podjąć własne dochodzenie. Przy tej okazji wyjdą na wierzch dawno skrywane sekrety i powróci przemoc, która od dawna kłębi się tuż pod powierzchnią miasta. Upiory zamrożone w czasie, duchy i demony, oskarżeni i winni, wszyscy budzą się do życia w tym skutym śniegiem i lodem północnym mieście, gdzie nie można czuć się bezpiecznie.



Lubię wszelkie powieści dziejące się na tak zwanym „zazadziu” a jak amerykańskim, to już w ogóle bajka, choć bajką nie jest…
Tak okazało się i tutaj,  gdzie wnikliwie nakreślony obraz amerykańskiej prowincji daje dużo do myślenia. Bolesny realizm wali pięścią między oczy i nie ma, że boli. 

Jednak jeśli pokusimy się o określić gatunek literacki, możemy mieć problem, bo nie jest to klasyczny thriller ani kryminał, to coś z „elementami” jednego i drugiego. Najbliżej chyba książce do dramatu w powieści obyczajowej. 

Klimat i akcja są budowane powoli, bez pośpiechu – uwierzcie atmosfera jest niesamowita. Świetna konstrukcja bohaterów, a i językowo bardzo wprawnie napisana (mnie nic nie zgrzytało).  

Jest fascynująco i mrocznie bez dwóch zdań.  
A ja już czekam na kolejną książkę autora.

Wyd. Marginesy

Lunatyczka – Chris Bohjalian

Chris Bohjalian –  to amerykański pisarz figuruje na liście bestsellerów dziennika „The New York Times”. Jego twórczość przetłumaczono dotąd na jedenaście języków i publikowano w dwudziestu jeden krajach. Mieszka z żoną i córką w Vermont. Jego najnowsza książka nosi tytuł „Lunatyczka”.

okładkowo
Annalee Ahlberg jest kobietą spełnioną, zniewalająco piękną, a jej życie to pasmo sukcesów. Rysą na szkle jest jej wstydliwa przypadłość, która bywa zgubna i kuriozalna w skutkach ‒ kobieta lunatykuje. Gdy pewnej nocy nie wraca do łóżka, rodzina obawia się najgorszego. Ekipa poszukiwawcza przeczesuje okoliczne lasy, ale po Annalee nie ma śladu. Lianna, jej starsza córka, rzuca studia, by zająć się ojcem i młodszą siostrą. Wkrótce wikła się w romans ze śledczym prowadzącym sprawę matki, Gavinem Rikertem, ale zdaje się, że mężczyzna wie o Annalee znacznie więcej, niż powinien.

„Lunatyczka” zainteresowała mnie już samym tytułem. Choć szykowałam się na szybką akcję, to równie szybko wstrzymałam konie tych oczekiwań,  ponieważ w książkę należy smakować – nie inaczej.
Stopniowo i kartka po kartce odkrywane tajemnice mocno wciągają i zaskakują.
Mimo, że sama nigdy nie lunatykowałam to w książce temat został ciekawie nakreślony – choć może zbyt obszernie.

Jak na mój pierwszy thriller tego autora, uważam rzecz za udaną. Zakończenie może was zaskoczyć. 

Wyd. Sonia Draga