Przeklęty prom – Mats Strandberg

Mats Strandberg, rocznik 1976, mając dziesięć lat zaczął czytać Stephena Kinga,co niekoniecznie było słuszne, bo przez stresu nabawił się wysypki i zaczął mieć nocne koszmary. Ale również wtedy pokochał thriller i miłość ta trwa do dzisiaj. Napisał głośną trylogię dla młodzieży Engelsfors. Jest także autorem powieści obyczajowej Pół życia, która ukaże się niebawem nakładem wydawnictwa Marginesy. Tymczasem możemy przeczytać jego Przeklęty prom.

okładkowo
Witamy na pokładzie „Baltic Charisma”, promie ze Szwecji do Finlandii.
Poznacie tu samotną starszą kobietę, która marzy o przygodzie życia. Przygasłą gwiazdę estrady zatrudnioną do prowadzenia wieczorów karaoke. Dawnego pracownika promu, który chce się oświadczyć ukochanej podczas rejsu. Dwunastoletnich kuzynów, którzy byli najlepszymi przyjaciółmi, dopóki nie poróżniła ich rodzinna tajemnica. Przyjaciółki, które chcą zapomnieć o codzienności i przebalować całą noc. Prom od lat kursuje codziennie tą samą trasą po Bałtyku. Gdy tylko wyjdzie z portu, personel otworzy bary, zabrzęczą butelki i przez kolejne dwadzieścia cztery godziny pasażerowie będą mogli zapomnieć o codziennym życiu i pozbyć się zahamowań. Ten kurs jest jednak inny.
W środku nocy, na środku Morza Bałtyckiego, nie ma dokąd uciec. Nie da się nawiązać połączenia z lądem. Co się dzieje? Śmierć nadchodzi znienacka. Zwykli ludzie stają się bohaterami, ale ta noc może również wydobyć z nich to, co w nich najgorsze. Jeśli prom dotrze do Finlandii, świat już nigdy nie będzie taki sam.

Horror nie horror a jednak horror, mocny, mroczny, ciężki bardzo, bardzo skondensowany treściowo, co pogłębiała jeszcze wielowątkowa fabuła. I niby działo się wszystko w jedną noc, ale wrażenie jest co najmniej wielokrotność czasowa. Widać tu inspirację misterem – Kingiem. I choć tego ostatniego lubię to czytam rzadko. Każdy rozdział, to opowieść kolejnego bohatera z jego obawami, strachem, rozterkami, zagubieniem itd.

Ale co lub kto zagraża pasażerom promu (choć spoilerów już było wiele) o tym musicie przekonać się sami, bo zło nigdy nie umiera niestety.  I faktycznie nie wiadomo, czy Baltic Charisma dobije szczęśliwie do portu… i co będzie dalej.
Już się boicie?

 

Wyd. Marginesy