Ruth Were to brytyjska pisarka, przez jakiś czas mieszkająca w Paryżu. Po powrocie do Anglii osiadła już na stałe w Londynie. Pracowała w wielu miejscach m.in. jako kelnerka, nauczycielka, księgarza. Zadebiutowała książką „W ciemnym, mrocznym lesie”. Jej kolejna powieść w moich rękach nosi tytuł „Jedno po drugim”.
okładkowo
Luksusowy domek w górach wydaje się rajem na ziemi. Do czasu, gdy lawina nie zmieni go w piekło. Pobyt w luksusowym, rustykalnym domku narciarskim we francuskich Alpach wydaje się przyjemnością. Chyba że bierzesz właśnie udział w wyjeździe służbowym, a każdy z ośmiu współpracowników ma coś do zyskania, coś do stracenia i coś do ukrycia. Kiedy współzałożyciel modnego londyńskiego startupu technologicznego organizuje wyjazd dla zespołu w góry, wszystko wydaje się dobrze zaplanowane. Schody zaczynają się, kiedy na stole pojawia się pewna oferta. Stawka jest wysoka – w grę wchodzą miliardy. Zdania w zespole są podzielone, a napięcie sięga zenitu. Burza szalejąca wewnątrz chaty nie może się jednak równać z tą na zewnątrz. Niszczycielska lawina odcina domek od świata zewnętrznego. Co gorsza, jedna z osób nie zdążyła wrócić ze zbocza, gdy uderzyła lawina… Mijają kolejne godziny, ratunek nie nadchodzi, za to narasta panika. W domku robi się coraz zimniej, a grupa nieustannie maleje. Gasną kolejne istnienia. Jedno po drugim.
Nie ma to jak dobry klimat w thrillerze, jakieś odludzie, bezludzie, klaustrofobiczna atmosfera, zamknięta grupa ludzi no i koniecznie trudne warunki pogodowe, śnieg, mróz albo powódź itp. Wtedy to się można dopiero literacko „zabawić”.
Tak też dzieje się w tej powieści, gdzie nie tylko światła gasną „jedno po drugim” Skojarzenia z prozą Agathy Christie? Jak najbardziej i naprawdę trafione.
Mimo dość przewidywalnej fabuły, to czyta się sprawnie i przyjemnie, a całość zapewnia kawał słusznej rozrywki. Takiej która należy się nam wszystkim na urlopie, lub choć po ciężkim tygodniu pracy.
Zapraszam.
