Chłopiec z Kresów – Tomasz Wandzel

Tomasz Wandzel – (rocznik 1975) to autor lubiący gatunkowo eksperymentować. Ma na swoim koncie zarówno powieści sensacyjne, kryminalne jak i obyczajowe, czy historyczne. Jest wielokrotnym stypendystą różnych instytucji, wspierających rozwój kultury m.in. Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mieszka w Prabutach, które często pojawiają się w jego twórczości. Zawodowo pracuje jako copywriter.

okładkowo
Powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Jest rok 1943. Wschodnie rubieże Rzeczpospolitej zajmowane są raz przez wojska sowieckie, raz przez niemieckie, Ukraińcy zapominają o latach dobrych stosunków i mordują swoich sąsiadów. Na tym wstrząsającym tle Autor opisuje głęboko wzruszającą historię. Ośmioletni Henryk zostaje oddany przez rodziców do swojego wuja na tzw. przezimowanie. W trakcie zabawy powoduje zaprószenie ognia, od którego zajmuje się cała obora. Przestraszony, w obawie przed karą ucieka. W ten sposób zaczyna się jego wieloletnia niesamowita tułaczka. Przez jakiś czas błąka się po okolicznych miejscowościach, mieszkając w różnych miejscach i u przypadkowych ludzi. Po wojnie trafia do Francji, potem do Algierii. Niezwykłe jest, jak wielu ludzi dobrej woli spotyka na swej drodze, a jest to przecież historia prawdziwa. Przez cały czas Henryk próbuje na wszelkie sposoby odnaleźć swoją rodzinę, która została na Kresach. Chłopiec z Kresów to losy Henryka, jego rodziny oraz innych bohaterów przedstawione w zbeletryzowanej formie.

Powieści oparte na faktach pokazują jakże często znaną prawdę, że życie pisze najlepsze scenariusze, a fikcja się do nich nie umywa. Książka „Chłopiec z kresów” jest tego doskonałym przykładem. Mamy tu zarówno dynamiczną zwartą i nieprzewidywalną akcję na każdej ze stron, a jednocześnie bardzo przejmujące fakty nad którymi nie da się bez przemyśleń „od tak sobie” przeskoczyć dalej. Jak gdzieś już przeczytałam, „to nie była łatwa książka” i ja też się pod tym podpisuje.
„Chłopiec z Kresów” jest historią wyjątkową, bo wraz z jej głównym bohaterem Henrykiem szukamy nie tylko rodziny i swojego miejsca w świecie ale po prostu szczęścia.
Całość czyta się praktycznie na jednym oddechu Genialna konstrukcja i wyczucie jakby nie było prawdziwych bohaterów.
Ech, życzyć sobie jak najwięcej takich „fabularyzacji”.


Wyd. MG

Zapomniane Kresy – Sławomir Koper

Sławomir Koper to historyk oraz absolwent Historii na Uniwersytecie Warszawskiem. W swoim dorobku ma m.in.: „Tajemnice i sensacje świata antycznego”,”Śladami pierwszych Piastów”, czy „Życie prywatne elit II Rzeczypospolitej”. Specjalizuje się w okresie międzywojennym dziejów Polski i historii polskiej obyczajowości XIX w. Autor mieszka w Legionowie, pasjonuje się muzyką i sportem. 

okładkowo
Gdyby zapytać przechodnia na ulicy o definicję Kresów, bez namysłu odpowie; Lwów, Wilno, Nowogródek, niektórzy dorzucą jeszcze Krzemieniec. A przecież Kresy to nie tylko legendarne stolice polskości, to także zaścianki i kresowe stanice. To również zapomniane Kresy – te w dawnych Inflantach Rzeczypospolitej. To właśnie z tych terenów pochodziło wielu artystów, polityków i wojennych bohaterów, którzy znakomicie zapisali się na kartach polskiej historii. To na Uniwersytecie w Dorpacie biło polskie serce, a na politechnice w Rydze kształciły się młode kadry techniczne odrodzonego państwa polskiego. Musimy stale o tym przypominać.

Jako pasjonatka Kresów, czyli tych terenów dawnej Polski, które „jak obwarzanek najlepsze po brzegach” (według marszałka Józefa Piłsudskiego) nie mogłam odpuścić sobie tego tytułu. Dodatkowo w jakiejś części sama z nich pochodzę (prababka była z Pińska).
Książka sporych rozmiarów, pięknie wydana w twardej oprawie i z licznymi zdjęciami w środku. Podzielona na rozdziały – pełne ciekawych opowieści. Takich opowieści o jakże niesłusznie zapomnianej części naszej dawnej Rzeczpospolitej.
Znajdziemy tu nie tylko opisy różnych ciekawych i ważnych wydarzeń, ale też biografie wielu historycznych postaci, które pochodziły z tych terenów lub były związane z owymi stronami w jakiś sposób. Wszystko zostało, jak to u Sławomira Kopra, opisane niezwykle soczystym i barwnym językiem, po prostu arcyciekawie.

Kto zna książki tego autora ten wie jak solidną historycznoliteracką robotę wykonuje i nie trzeba namawiać do czytania jego książek. A kto nie zna, to namawiam szczerze, bo naprawdę warto odkryć coś więcej niż tylko wierzchołek góry lodowej naszej narodowej tożsamości.

Wyd. FRONDA

Ostatni pojedynek – Eric Jager

Eric Jager to nagradzany profesor anglistyki na Uniwersytecie Kalifornijskim, który wykłada również na Uniwersytecie Columbia. Jest autorem m.in.: A True Tale of Crime and Detection in Medieval Paris (Królewska krew. Prawdziwa historia zbrodni i wykrywalności przestępstw w średniowiecznym Paryżu), a także licznych artykułów publikowanych w uznanych czasopismach akademickich. Razem z żoną mieszka w LA. 

okładkowo
Opowieść o zdradzie i zemście rozgrywająca się w czternastowiecznej Francji podczas wojny stuletniej. Szaleństwo nawiedza francuski dwór, schizma dzieli Kościół, armie muzułmańskie zagrażają chrześcijaństwu, a bunt i zaraza dziesiątkują życie obywateli. Jean de Carrouges, normański rycerz, powraca z walki w Szkocji. Jego żona Marguerite oskarża Jacquesa LeGrisa, starego przyjaciela i giermka jej męża, o brutalny gwałt. Rycerz występuje ze swoją sprawą przed królem Karolem VI, najwyższym sędzią Francji. LeGris przekonuje jednak o swojej niewinności i stara się uwolnić od zarzutów ciężarnej Marguerite. Proces staje w martwym punkcie. Sąd orzeka „sąd boży”, pojedynek na śmierć i życie, który na szali stawia również los kobiety. Bo jeśli jej mąż przegra pojedynek, zostanie skazana na śmierć za krzywoprzysięstwo.

Książki historyczne faktograficzne popełniam rzadko, jak już to wolę powieści historyczne. Ale ta wyjątkowo zaciekawiła, bo fascynuje mnie nie od dziś kwestia pojedynków (nigdy tego nie rozumiałam, choć szanuję). Tutaj mamy dokładny zapis historyczny, nie znajdziemy więc dialogów, czy wątków drugorzędnych. Autor stara się dotrzeć jak najbliżej prawdy i potrafi szukając jej zaciekawić czytelnikiem, starając się przy tym pozostać obiektywnym. 

Jager pokusił się o bardzo szczegółowe  ukazanie nie tylko ówczesnego  króla Francji – Karola VI, ale też prawników, urzędników itd.
Książka mocno przemawia do czytającego, oddaje niezwykły koloryt tamtych czasów o film mam nadzieję, będzie stanowił świetne dopełnienie całości. Ja już zanotowałam do obejrzenia. 

Wyd. Marginesy

Śląski Kopciuszek – Gabriela Anna Kańtor

Gabriela Anna Kańtor pochodzi ze Śląska. Jest autorką pięciu książek, których akcja osadzana jest głównie na tym terenie, choć też np. na Polesiu. Autorka z wykształcenia jest pedagogiem oraz terapeutą psychologicznym ale od zawsze chciała pisać książki. Jej zainteresowanie śląskością przejawia się też w sferze działalności społecznej. Natomiast moja pierwsza jej książka to „Śląski Kopciuszek”. 

okładkowo
Wszyscy lubimy historie o Pięknej i Bestii, o Dzwonniku z Notre-Dame i o Kopciuszku – w których dobro zwycięża. Jednak wiemy doskonale, że to po prostu baśnie. W życiu Joanny Gryzik baśń wydarzyła się naprawdę. Tyle tylko, że w tej niesamowitej historii to Kopciuszek przyniósł złoty pantofelek księciu, a nie odwrotnie. (…) Książka opowiada o spotkaniu dwóch osób; właśnie Joanny – „Śląskiego Kopciuszka”- ubogiej sieroty z kopalnianych slamsów i magnata przemysłowego, słynnego self-made mana, który w latach 1801-1848 dorobił się majątku szacowanego na 2 miliony talarów. Opowieść o tym, jak od owego przypadkowego spotkania zmieniło się ich życie – jest gotowym scenariuszem na ekscytujący film! Dla Czytelników będzie to niezapomniana lektura. 

Któż z nas nie lubi bajek albo historii które choć nieprawdopodobne, to się zdarzają. Tak jest właśnie z historią Śląskiego Kopciuszka, którą opisuje autorka, wplatając jednocześnie w tę opowieść wiele arcyciekawych faktów z historii samego Śląska, jak i anegdot na temat sławnych ludzi.

Powieść mami, wabi i zachwyca, w ogóle w pisarstwie Kańtor jest coś uwodzicielskiego. Pisarka snuje opowieść niczym baśń, którą czytający pochłania strona za stroną z coraz większą ciekawością.  
Jest o niezwykłej przyjaźni dwóch osób, które normalnie nie powinny nawet się spotkać, czy minąć na ulicy, a jednak… 

Książka wspaniale bawi i cudownie wzrusza, jedno jest pewne, sięgnę po resztę książek tej Pani.

SlaskiKopciuszek
Wyd. MG

Śpiąca nimfa – Ilaria Tuti

Ilaria Tuti jako dziecko marzyła, żeby zostać fotografem, później skończyła ekonomię. Kocha morze, a mieszka w górach. Jej miłością zawsze było malarstwo, w wolnym czasie pracowała jako ilustratorka w wydawnictwie. Lubi powieści Donata Carrisiego. Na naszym rynku pojawił się rok temu I część cyklu o komisarz Teresie Battaglii pt „Kwiaty nad piekłem”, a ostatnio kolejna cześć pt. „Śpiąca nimfa”.

okładkowo
Śpiąca nimfa. Dzieło sztuki o magnetyzującym pięknie, namalowane przez młodego partyzanta w ostatnich dniach II wojny światowej. Obraz, który w czerwonym pigmencie na płótnie skrywa szokującą tajemnicę. Namalowano go bowiem krwią… z ludzkiego serca.
Tylko kim była ofiara?
Nie ma ciała, nie ma żadnych zeznań. Jedynie słaby ślad krwi. To on prowadzi komisarz Teresę Battaglię i jej podwładnego Massima Mariniego do doliny Resia, surowej krainy wśród gór w północno-wschodnich Włoszech.
Dolina i portret to jedyne tropy, na jakie mogą liczyć śledczy. Czerwony ślad prowadzi do kogoś bardzo zdeterminowanego, by ochronić sekret, którego strzeże…

Już po przeczytania I części („Kwiaty nad piekłem”) wiedziałam, że to jest bardzo, bardzo wyjątkowa proza, i tak jak nie lubię cykli książkowych, tak tu bardzo czekałam na kolejna powieść… I doczekałam się, do tego jakiej jakości, bo „Śpiąca Nimfa to „towar” najwyższej próby.

Wyliczając: świetna fabuła, wyraziste i bardzo złożone (także z empatii, jak się okazuje) postacie. Książka zaciekawia od samego początku, nie nuży, a i uwagę momentami trzeba skupiać mocno, bo wydarzenia dziejące się w różnym czasie i przestrzeni gęsto przeplatają i zazębiają ze sobą.  Piękne wstawki dotyczące historii regionu w którym się dzieje, a także zaginionych, czy wymarłych ludów, dużo naprawdę dużo można się dowiedzieć nowego. Ja np. nie słyszałam nigdy o Rezjanach, a tu proszę… Do tego umiejętnie przewija się owo zamiłowanie autorki do sztuki – malarstwa. Tło obyczajowo-historyczne kunsztownie nakreślone. Rzadko zdarza się powieść tego gatunku, która jest tak przemyślana i szczegółowo dopracowana.

A finał, no cóż znów nie przewidziałam i znów zaskoczoną mnie zastał 🙂 bo w sumie to o to chodzi, prawda?


Wyd. Sonia Draga


Kości proroka – Ałbena Grabowska

Ałbeny Grabowskiej chyba przedstawiać na tym blogu nie muszę, bo wiele razy już jej książki u mnie gościły 🙂 Ale jeśli ktoś jest u mnie pierwszy raz (nadrobić, nadrobić…) to A.G. jest „kobietą renesansu” m.in: dr n.med., specjalistą neurologiem, epileptologiem, autorką wielu publikacji z tematu oraz książek skierowanych do dzieci i nie tylko. Swoje oryginalne imię zawdzięcza bułgarskim korzeniom (oznacza ono kwitnącą jabłoń). Jej książka Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli została nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Powieść historyczna.  Jej najnowsza książka to Kości proroka.

okładkowo
W Płowdiwie, w teatrze antycznym, znaleziono zwłoki polskiego posła. Został ukrzyżowany, odcięto mu głowę i postawiono na tacy, a na ciele wymalowano dziwne znaki. Młody policjant Dymitar prosi o pomoc przyjaciółkę z dzieciństwa, Polkę o bułgarskich korzeniach. Im bliżej jednak są prawdy, tym większe grozi im niebezpieczeństwo. Jaką rolę pełni księga Bogomiłów, zaginiona w XII wieku, która nagle się odnajduje i znów ginie? Cesarstwo Bizantyjskie. Dwunastu Bogomiłów wędruje do Carogrodu z największym skarbem – Tajemną Świętą Księgą. Cyryl, nikomu o tym nie mówiąc, niesie też kości brata Alberta, aby spoczęły w poświęconej ziemi. Z obawy przed kradzieżą mają sześć falsyfikatów. Tylko jedna księga jest prawdziwa. Żaden nie wie która. 
Pierwszy wiek. Nauczyciel prowadzi uczniów do Jerozolimy na spotkanie z mesjaszem. Mało kto rozumie, co ma nastąpić. Rybak Ariel staje się jednym z kronikarzy wyprawy i mimowolnie przyczynia się do fałszerstwa Nowego Testamentu. Jest świadkiem śmierci Chrystusa, zostaje porwany przez żonę Heroda i osadzony w twierdzy. Czy zdoła wrócić do żony i córki? 
Trzy splatające się wątki i wiele tajemnic. Czyje kości odnaleziono na Wyspie Świętego Jana? Co łączy niezwykłe znalezisko z morderstwem polskiego posła? I wreszcie kto ukradł świętą księgę Bogomiłów?

Trudno być obiektywnym w opinii jeśli się lubi czyjś styl pisania itd. Ale myślę, że nie ja jedna mogę się pod tym podpisać. Jednak do rzeczy.

Trzy warstwy historyczne, trzy rodzaje narracji, tak tak, różnią się i nie ma obaw nic nam się nie poplącze, mimo, że się płaszczyzny owe przeplatają.

Pisarka  od początku (czytałam jej wcześniejsze powieści) ma dobry, „lekki” w czytaniu styl, co nie znaczy, że traktujący o lekkich sprawach,  o co to to nie. kiedyś Ałbenę Grabowską określiłam mianem „bałkańskiej Bajarki” i nadal to podtrzymuję, a w połączeniu ze „słowiańską fantazją” (nie mylić z ułańską) nie mogło być inaczej.

Kości proroka fascynują, intrygują i wciągają od pierwszych akapitów. Jest mistyka, tajemnica i niesamowity klimat (każdej z trzech opowieści).

Dodatkowo ucieszył fakt, że miałam sporo samej Bułgarii w tej powieści, nie tylko fikcję literacką czy wątki historyczne, skrzętnie ponotowałam sobie zarówno zabytki, jak i nazwy kulinarnych specjałów…
O marzeniu aby ten kraj odwiedzić już nie wspomnę.

Dajcie się porwać tej książce… zapraszam.

 Wyd. Marginesy