Dewolucja – Max Brooks

Max Brooks to amerykański pisarz, specjalizujący się w literaturze science fiction, aktor i autor scenariuszy. Jest synem znanego aktora (reżysera, producenta) Mela Brooksa i aktorki Anne Bancroft. Autor jest znany przede wszystkim z bestsellerowej World War Z. Tym razempowraca z zupełnie nową, mrożącą krew w żyłach historią, która łączy elementy survivalu, thrillera i horroru. Dewolucja to książka, która dosłownie wciąga w dziką walkę o przetrwanie – zarówno ludzi, jak i ich człowieczeństwa. Występował także epizodycznie jako aktor w wielu serialach oraz brał udział w współtworzeniu filmów animowanych i dubbingiem.

okładkowo
Jeżeli wydarzenia opisane w odnalezionym dzienniku są prawdziwe, musimy zaakceptować niemożliwe – stworzenie znane jako sasquatch, Wielka Stopa, żyje wśród nas i jest bestią o straszliwej sile i gwałtowności. Mieszkańcy Greenloop, odizolowanej od świata osady high-tech w górach w stanie Waszyngton, prowadzą ekologiczny i nowoczesny tryb życia do czasu, gdy zostają odcięci od świata po wybuchu wulkanu Mount Rainier. Tracą dostęp do internetu, nie działają telefony komórkowe i sieć elektryczna. Katastrofa naturalna zmusza ich do podjęcia walki o przetrwanie w surowych warunkach. Wkrótce po erupcji odkrywają, że w rozległych lasach otaczających ich osadę nie są sami. Nagłe i przerażające spotkanie z mitycznymi istotami, znanymi jako sasquatche, ujawnia, że te stworzenia są znacznie bardziej niebezpieczne niż głoszą legendy…

Max Brooks ponownie sięga po (chyba) swoją ulubioną technikę, czyli narrację opartą na „dokumentach”. Mamy tu dziennika jednej z bohaterek, jak też wywiady, reportaże i analizy ekspertów. Taki format nadaje powieści znamiona autentyczności i zwiększa jej atrakcyjność.
Autor w bardzo ciekawy  sposób ukazuje, jak „krucha” jest nasza cywilizacja i jak szybko ludzie błyskawicznie potrafią porzucić „ucywilizowanie” na rzecz przetrwania.
Książka niemal od początku  trzyma w napięciu i poczuciu swoistej klaustrofobii.

To książka idealna zarówno dla fanów horrorów, jak i miłośników literatury postapokaliptycznej.

Brooks wnikliwie i bardzo trafnie analizuje współczesne społeczeństwo i nasze uzależnienie od technologii, jednocześnie zadając pytanie, kim jesteśmy bez naszych „komórek”?

Wyd. ZYSK i S-ka

Pomiędzy nami tajemnice – Katarzyna Grzebyk


Autorka książek Katarzyna Grzebyk jest także neeurologopedą i nauczycielem logopedą. Przez kilkanaście lat pracowała jako dziennikarka dla gazet, czasopism. Ukończyła także filologię polską. Literacko z zadebiutowała w 2012 roku opowiadaniem pt. „Afryka to kontynent w kształcie ludzkiego serca”. Jest współautorką dwóch książek: „Sekrety Rzeszowa” – napisaną w duecie z Aliną Bosak i „Tajemnice okolic Niebylca” – napisaną z dr. Antonim Chuchlą oraz powieści obyczajowej „Pomiędzy nami tajemnice” . Czas wolny najchętniej spędza czytając książki. Lubi podróże i chodzenie po górach. Mieszka w Połomi, w pow. strzyżowskim na Podkarpaciu.

okładkowo
Rok 1950. Do małej wioski na południu Polski przyjeżdża kino objazdowe. Podczas seansu wybucha pożar, podczas którego ginie większość osób na widowni. Wśród ofiar są rodzice małego chłopca. O jego narodzinach nie wie nikt poza miejscową akuszerką. Decyzja o jego dalszym losie uruchamia lawinę nieprzewidzianych zdarzeń.
Rok 2022, Warszawa. Marcelina, młoda dziennikarka, ma napisać wywiad rzekę z legendą kolarstwa i triathlonu Mateuszem Jurewiczem. Wyjeżdża na Podkarpacie, gdzie zamieszkał okryty złą sławą sportowiec. Wyprawa obfituje w niespodzianki, bo Marcelinę zaskakuje i Mateusz, i tajemnicze informacje, na które trafia, a które dotyczą jej własnej rodziny.
Rok 2022, Nowy Jork. Światowej sławy reżyser otrzymuje zaskakującą wiadomość. Początkowo chce ją zignorować, ale nie daje mu to spokoju.
Ludzie z trzech różnych światów, trzech różnych rzeczywistości, a jednak jest coś, co ich łączy. Poznanie prawdy wymagać będzie jednak od wszystkich wiele determinacji i odwagi.

Lubię takie dwutorowe narracje a do tego tak cudownie „nośne” wręcz błyskotliwie. Budowanie odpowiedniej atmosfery, czy napięcia wbrew pozorom wcale nie jest takie łatwe, ale tutaj się udało.

Autorka bardzo zadbała o wiarygodność obu warstw narracji, widać, że pieczołowicie starała się je odwzorować. Mamy tu zarówno powojenną Polskę (podkarpacie) z całym jego kolorytem i folklorem. Jak i totalnie współczesne „pędzące” czasy.  
O dziwo bohaterowie na tym tle  wypadają wiarygodnie, więc nic tylko zagłębiać się w czytanie w ich świat, w ich marzenia, kłopoty, problemy, poszukiwanie własnego miejsca na ziemi jak i własnej tożsamości. I mimo niełatwych niekiedy spraw na kartach książki, całość czyta się płynnie i szybko. 

Uważam ten debiut (a ja bardzo lubię takie debiuty) ze wszech miar za bardzo udany i czekam na kolejne książki Pani Katarzyny Grzebyk 

Wyd. ZYSK I S-KA

Żywe trupy – Daniel Kraus, George A. Romero

Daniel Kraus jest autorem książek z wielu gatunków m.in fantasy, science fiction, horror, czy ksiązki dla dzieci. Natomiast George Andrew Romero był amerykańskim reżyserem, scenarzystą i montażystą, najbardziej znanym z horrorów o hipotetycznej apokalipsie zombie, poczynając od „Nocy żywych trupów” (1968). Nazywany jest „ojcem chrzestnym wszystkich zombie”.

okładkowo
Historia zaczyna się od pojedynczego ciała. Para lekarzy sądowych walczy z martwym mężczyzną, który nie chce pozostać martwy. Zaraza szybko się rozprzestrzenia. W przyczepie kempingowej na Środkowym Zachodzie czarnoskóra nastolatka walczy ze świeżo zmartwychwstałymi przyjaciółmi i rodziną. Na amerykańskim lotniskowcu żywi marynarze ukrywają się przed martwymi, podczas gdy fanatyk tworzy nową religię śmierci. W stacji telewizyjnej ocalały prezenter kontynuuje nadawanie, podczas gdy jego ożywieni koledzy próbują go pożreć. W Waszyngtonie pracownica federalna monitoruje wybuch epidemii, zachowując dane na przyszłość, która może nigdy nie nadejść. Wszędzie wokół ludzie stają się celem zarówno dla żywych, jak i martwych…

Hmm… bardzo, bardzo długo broniłam się przed Zombie (chodzi akurat serial WD), ale w końcu im uległam… i przepadłam. Owszem wcześniej czasami gdzieś coś w temacie mignęło, ale raczej filmowo. Tym bardziej ochoczo sięgnęłam po książkę „Żywe trupy” autorstwa ww. panów. 
Ta obszerna pozycja nie jest na pewno typowym horrorem o zombie. Mamy tu ogrom (dosłownie) różnych historii. W tych opowieściach zombie to tak naprawdę dekoracja, kanwa na której rozgrywają się ludzkie dramaty.
Są motywy survivalowe, dotyczące ludzkiej natury – moralności, przetrwania w obliczu „końca świata”.
Napięcie towarzyszy nam cały czas i nie opuszcza do samego końca.

Owszem jest być może za dużo „tych” bohaterów i wątków, gdzie nie gdzie jakieś dłużyzny – no ale w końcu książka ma ponad 850 stron. Mimo wszystko warto, przeczytać całość, np. metoda małych kroków czyli rozdział po rozdziale co zapewniam finalnie was zaskoczy gdy stwierdzicie „kurde, to był naprawdę dobre”.

Ja szukam już innych w tym temacie. A może odświeżę sobie także filmy mistrza Romero.

Wyd. ZYSK i S-KA

Mickey 7 – Edward Ahton

Edward Ashton – Zanim napisał powieść „Mickey7” jego krótkie opowiadania pojawiają się w różnych miejscach. Mieszka w stanie Nowy Jork w domku w lesie z najbliższymi mu osobami oraz psem o imieniu Max, pisze – główną beletrystykę. W wolnym czasie podobno uczy fizyki kwantowej ponurych doktorantów i struga w drewnie.
Na podstawie tej powieści Joon-ho Bon nakręcił film z Robertem Pattinsonem w roli głównej.

okładkowo
Umieranie to żadna frajda… ale pozwala zarobić na życie.
Mickey7 jest wymienialnym: narażonym na wielokrotną śmierć pracownikiem ekspedycji mającej na celu skolonizować planetę Niflheim. Gdy tylko zadanie okazuje się zbyt niebezpieczne dla zwykłych ludzi czy nawet maszyn, otrzymuje je Mickey. Po śmierci danej wersji ciała wytwarza się nowe z wszczepioną tą samą kopią mózgu. Po sześciu zgonach Mickey7 rozumie już, dlaczego był jedynym kandydatem, który zgłosił się na to stanowisko.
Podczas rutynowego zwiadu zaginiony w akcji Mickey7 zostaje uznany za martwego. Kiedy dzięki pomocy miejscowych form życia wraca do kolonii, okazuje się, że spisano go już na straty, a do pracy zgłasza się nowy klon, Mickey8. Zwielokrotnianie wymienialnego jest zabronione i w razie wykrycia obaj zapewne trafią do odzyskiwacza białka. Mickey7 musi więc utrzymać swego sobowtóra w tajemnicy przed resztą kolonii. Ostateczny los zarówno tubylców, jak i kolonizatorów zależy od Mickeya7. Oczywiście, jeśli uda mu się nie umrzeć na dobre…


„Mickey7” autorstwa Edwarda Ashtona to opowieść o Mickeym, klonie numer 7, który pełni funkcję wymienialnego pracownika kolonialnego na obcej planecie. Klony takie jak Mickey są wykorzystywane do najbardziej niebezpiecznych zadań, ponieważ mogą być łatwo zastąpione kolejnym egzemplarzem po śmierci. Ta ciekawa koncepcja już na wstępie zapowiada interesującą historię pełną napięcia i intrygujących przemyśleń. Ashton tworzy fascynujący świat, w którym nowe technologie i obce formy życia odgrywają kluczową rolę, co jest gratką dla miłośników science fiction.

Mamy tu wiele klasycznych elementów gatunku, takich jak zaawansowane technologie, kolonizacja kosmosu czy interakcje z obcymi cywilizacjami. Autor z powodzeniem kreuje atmosferę pełną niepewności i tajemniczości, która utrzymuje czytelnika w napięciu do samego końca. Styl lekki i przyjemny, choć momentami wymaga większego skupienia, co może być atrakcyjne dla bardziej wymagających czytelników. Fani powieści Andy’ego Weira z pewnością znajdą tu coś dla siebie.

Jednym z największych atutów powieści jest sposób, w jaki Ashton balansuje pomiędzy akcją a refleksją nad głębszymi kwestiami etycznymi czy filozoficznymi. Tematy takie jak tożsamość, klonowanie i przetrwanie są zręcznie wplecione w fabułę, co sprawia, że książka nie tylko dostarcza rozrywki, ale również skłania do myślenia. Niektóre interesujące wątki mogłyby być po prostu bardziej rozwinięte. Mimo to, polecam „Mickey7” z czystym sercem każdemu, kto szuka intelektualnej zabawy i fascynującej opowieści.
(rec. A.K.)

Wyd. Zysk i S-ka



A lasy wiecznie śpiewają – Trygve Gulbranssen

Trygve Gulbranssen -norweski pisarz. Zadebiutował powieścią „A lasy wiecznie śpiewają” w 1933 roku, którą przetłumaczono na trzydzieści języków i sprzedano w milionach egzemplarzy oraz sfilmowano.

okładkowo
Walka z naturą. Walka o miłość. Walka o szacunek. Na Północy trzeba umieć żyć! W skutej lodem dziewiętnastowiecznej Norwegii ludzie mają twarde i dumne serca. Niełatwe życie regulowane jest przez rytm przyrody i wielowiekową tradycję szanowaną ponad wszystko. Czy ktoś stamtąd może pokochać miłością gorącą i szczerą, której nie złamią wichry losu?Stary chłopski ród Björndal od lat słynie z męstwa i uporu, budząc strach i respekt pozostałych mieszkańców równiny. Zdobyte przez rodzinę bogactwo przyniosło władzę, ale sprowadziło też ludzką zawiść i zagrożenia, którym musi ona sprostać…

Czytając te książkę nie spieszymy się a delektujemy każdym słowem, zdaniem… bo ona jest jak tytułowy las nieśpieszna i głęboka (dziś już klasyk). Tu wszystko dzieje się po kolei we własnym rytmie. 
Mamy opisaną wielopokoleniową codzienność zgodną ze zwyczajami i tradycją. Walkę z siłami przyrody i zachwyt nad jej pięknem. Ów brak przegadania w powieści widzimy choćby na przykładzie samych bohaterów – małomównych, milczących zazwyczaj, jakby skierowanych do wewnątrz po prostu.  Ale ta obojętność jest pozorna, bo pod powierzchnią kipi jak w sumie w każdej głębi.  

Tej książki nie da czytać się szybko i nie powinno, dlatego warto zarezerwować sobie na nią więcej czasu. 

Jest to książka, która nie wpłynie w nas wartkim strumieniem, ale nasiąkniemy nią niczym delikatną i niemal niezauważalną mżawką… i taka w nas zostanie.

Wyd. Zysk i S-ka

Jak sprzedać nawiedzony dom – Grady Hendrix

Grady Hendrix jest amerykańskim pisarzem, dziennikarzem, publicysta oraz scenarzystą, znanym ze swojej najlepiej sprzedającej się powieści Horrorstör z 2014 roku. Hendrix obecnie mieszka na Manhattanie. Jest jednym z założycieli festiwalu filmów azjatyckich w Nowym Jorku. 

okładkowo
Kiedy Louise dowiaduje się, że jej rodzice zmarli, boi się wracać do domu. Nie chce zostawiać córki z byłym mężem i lecieć do Charleston. Nie chce mieć do czynienia z domem rodzinnym, wypchanym po brzegi pozostałościami po karierze naukowej ojca i życiowej obsesji matki na punkcie lalek. Nie chce uczyć się żyć bez dwóch osób, które najlepiej znała i najbardziej kochała. Przede wszystkim zaś nie chce mieć do czynienia ze swoim bratem Markiem, który nigdy nie opuścił ich rodzinnego miasta, jest bezrobotny i ma siostrze za złe jej życiowy sukces. Niestety, będzie potrzebowała jego pomocy, aby przygotować dom do sprzedaży, ponieważ wprowadzenie go na rynek będzie wymagało czegoś więcej niż tylko pomalowania ścian i usunięcia wspomnień z całego życia. Niektóre domy nie chcą bowiem zostać sprzedane – ten również ma inne plany…

Historia wydawałoby się obyczajowa z nutką horroru, trochę taka szalono-straszna. Jest niepokój, jest tajemnica z jednej strony – takie pogranicze obłędu… a z drugiej ciepłe (ale i trudne) rodzinne relacje, zależności i uwikłania oraz nieprzepracowane traumy.
Taka mieszanka zawsze jest wybuchowa a w tej książce (o dziwo) świetnie się broni i jak wciąga w fabułę!!! 
Mimo znamion horroru, jest też dużo humoru (tak, tak czarnego i absurdalnego) i prawdziwych wzruszeń.

Pięknie wszystko skomponowane, na prawdę jestem urzeczona konstrukcją, fabułą, bohaterami. Już niecierpliwie czekam na kolejną książkę tego autora.

P.S. Był to chyba mój pierwszy tego typu „horror” 🙂 

Wyd. ZYSK i S-KA