Wszystko zostaje w rodzinie – John Marrs

John Marrs – brytyjski pisarz thrillerów psychologicznych oraz SF, znany z bestsellerowej powieści The One, która doczekała się serialowej adaptacji na Netflix. Zanim został pisarzem 25 lat pracował jako dziennikarz, w branży muzycznej, filmowej i telewizyjnej. Jego książki zostały przetłumaczone na wiele języków i sprzedają się w ponad 40 krajach. Najnowsza na naszym rynku to „Wszystko zostaje w rodzinie”

okładkowo
Młode małżeństwo – Mia i Finn – z entuzjazmem remontują stary budynek, zamieniając go w swój wymarzony dom. Gdy kobieta niespodziewanie dowiaduje się, że jest w ciąży, ich przyszłość wydaje się jeszcze jaśniejsza. Jednak radość szybko ustępuje miejsca lękowi, gdy na jednej z listew odkrywają przerażającą wiadomość.Śledztwo, które początkowo wydaje się jedynie zagadką sprzed lat, prowadzi ich do przerażającej prawdy – ten dom skrywa mroczne sekrety, a jego ściany były świadkami niewyobrażalnych zbrodni.
Gdy Mia rodzi dziecko, lęk nie ustępuje. Wręcz przeciwnie – niepokojące znaki, których nie potrafi zignorować, sprawiają, że powoli oddala się od męża, pogrążając się w obsesji odkrycia pełnej historii ich domu. A gdy prawda zaczyna się wyłaniać z cienia, jedno staje się pewne: niebezpieczeństwo nie odeszło razem z przeszłością.

John Marrs po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem thrillerów psychologicznych, takich nieodkładalnych, które wciągają od pierwszej strony i nie pozwalają czytelnikowi odetchnąć aż do ostatniego zdania. „Wszystko zostaje w rodzinie” to powieść duszna, intensywna i pełna napięcia, w której nic nie jest oczywiste, ani z góry przewidywalne. Tu każdy bohater skrywa mroczne tajemnice.

Autor przedstawia losy rodziny, takiej z pozoru funkcjonującej zupełnie zwyczajnie, normalnie, ale szybko okazuje się, że to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, może przyprawić o dreszcze. Stopniowo odkrywamy kolejne „kręgi” domowego piekła. Wielowątkowa narracja i retrospekcje, budują klimat niepokoju i niepewności.

Bohaterowie są pełni sprzeczności, a ich motywacje często trudne do jednoznacznej oceny. Każda decyzja, jaką podejmują, wydaje się na swój sposób uzasadniona, a jednocześnie przerażająca. Pisarz doskonale manipuluje emocjami czytelnika, zmuszając go do zadawania sobie niewygodnych pytań o granice moralności i naturę zła.

Dodatkowo na plus: nie ma tu miejsca na dłużyzny – każda scena popycha akcję do przodu, budują nieustanne poczucie zagrożenia.

„Wszystko zostaje w rodzinie” to nie tylko opowieść o zbrodni i tajemnicach – to również mroczne studium psychologiczne o tym, jak przeszłość wpływa na nasze życie. Marrs udowadnia, że największe potworności mogą czaić w miejscach, które powinny być synonimem bezpieczeństwa. 

To książka, która zostaje w głowie na długo po przeczytaniu. Dla fanów gatunku – pozycja obowiązkowa.

Wyd. IV strona

Ostatni gośc weselny – Jason Rekulak

Jason Rekulak przez wiele lat pracował jako wydawca Quirk Books, niezależnej prasy z siedzibą w Filadelfii. Jego debiutancka powieść „Niemożliwa forteca” została przetłumaczona na 12 języków i została finalistą Edgar Award.null W Polsce ukazały się także „Tajemne rysunki” i niedawno „Ostatni gość weselny”.

okładkowo
Mistrzowsko napisany thriller psychologiczny o ojcu, który stawia na szali wszystko, by uratować córkę przed ryzykowną decyzją.
Kierowca firmy kurierskiej Frank Szatowski jest w szoku, gdy po trzech latach milczenia niespodziewanie odbiera telefon od swojej córki Maggie. Jest jeszcze bardziej zaskoczony, gdy córka zaprasza go na swój ślub w New Hampshire. To jednak nie koniec niespodzianek – okazuje się, że wybrankiem Maggie jest syn słynnego miliardera z branży technologicznej, a sam ślub odbędzie się w luksusowej prywatnej posiadłości, do której tacy ludzie jak Frank zwykle nie mają wstępu.
Czując się zupełnie nie na miejscu, mężczyzna stara się naprawić relacje z córką i bliżej poznać jej nową rodzinę. Jednak niepokojące sygnały sprawiają, że zaczyna coraz bardziej podejrzliwie patrzeć na rodzinę Gardnerów, która najwyraźniej ma wiele tajemnic. I może jest jeszcze za wcześnie na świętowanie…

Jestem gorliwą fanką twórczości Jasona Rekulaka już od jego pierwszej książki, czyli „Niemożliwej fortecy”.
Najnowsza „Ostatni gość weselny” to kolejny niepokojący thriller psychologiczny. Akcja powieści toczy się w luksusowej posiadłości w Nowej Anglii, gdzie od pierwszych stron daje się wyczuć atmosferę napięcia, izolacji i klasowych uprzedzeń. 

Autor buduje napięcie powoli, skupiając się bardziej na psychologicznym klimacie niż na dynamicznej akcji. Niedopowiedzenia, tajemnice oraz pozorne uprzejmości stają się narzędziami grozy, a całość podszyta jest nietuzinkowym, czarnym humorem. Największym atutem książki jest właśnie ta duszna atmosfera oraz realistyczne, emocjonalne portrety bohaterów – szczególnie ojca, który gotów jest zrobić wszystko, by odzyskać bliskość z córką. Niestety, niektórzy bohaterowie sprawiają wrażenie przerysowanych lub mało wiarygodnych. 

Mimo tych drobnych niedociągnięć „Ostatni gość weselny” to przejmująca opowieść o miłości, lęku, klasowych barierach i granicach, jakie jesteśmy gotowi przekroczyć w imię rodziny. Rekulak udowadnia, że thriller nie musi być krwawy, by budzić niepokój – wystarczy odpowiednio poprowadzony dialog, klaustrofobiczne wnętrze i historia, która mogłaby wydarzyć się naprawdę. To książka, która zostaje z nami na dłużej, skłaniając do refleksji, a jednocześnie nie pozwalając oderwać się od lektury. Mniam 🙂

A lato to czas wesel…

Wyd Zysk i S-ka

Dewolucja – Max Brooks

Max Brooks to amerykański pisarz, specjalizujący się w literaturze science fiction, aktor i autor scenariuszy. Jest synem znanego aktora (reżysera, producenta) Mela Brooksa i aktorki Anne Bancroft. Autor jest znany przede wszystkim z bestsellerowej World War Z. Tym razempowraca z zupełnie nową, mrożącą krew w żyłach historią, która łączy elementy survivalu, thrillera i horroru. Dewolucja to książka, która dosłownie wciąga w dziką walkę o przetrwanie – zarówno ludzi, jak i ich człowieczeństwa. Występował także epizodycznie jako aktor w wielu serialach oraz brał udział w współtworzeniu filmów animowanych i dubbingiem.

okładkowo
Jeżeli wydarzenia opisane w odnalezionym dzienniku są prawdziwe, musimy zaakceptować niemożliwe – stworzenie znane jako sasquatch, Wielka Stopa, żyje wśród nas i jest bestią o straszliwej sile i gwałtowności. Mieszkańcy Greenloop, odizolowanej od świata osady high-tech w górach w stanie Waszyngton, prowadzą ekologiczny i nowoczesny tryb życia do czasu, gdy zostają odcięci od świata po wybuchu wulkanu Mount Rainier. Tracą dostęp do internetu, nie działają telefony komórkowe i sieć elektryczna. Katastrofa naturalna zmusza ich do podjęcia walki o przetrwanie w surowych warunkach. Wkrótce po erupcji odkrywają, że w rozległych lasach otaczających ich osadę nie są sami. Nagłe i przerażające spotkanie z mitycznymi istotami, znanymi jako sasquatche, ujawnia, że te stworzenia są znacznie bardziej niebezpieczne niż głoszą legendy…

Max Brooks ponownie sięga po (chyba) swoją ulubioną technikę, czyli narrację opartą na „dokumentach”. Mamy tu dziennika jednej z bohaterek, jak też wywiady, reportaże i analizy ekspertów. Taki format nadaje powieści znamiona autentyczności i zwiększa jej atrakcyjność.
Autor w bardzo ciekawy  sposób ukazuje, jak „krucha” jest nasza cywilizacja i jak szybko ludzie błyskawicznie potrafią porzucić „ucywilizowanie” na rzecz przetrwania.
Książka niemal od początku  trzyma w napięciu i poczuciu swoistej klaustrofobii.

To książka idealna zarówno dla fanów horrorów, jak i miłośników literatury postapokaliptycznej.

Brooks wnikliwie i bardzo trafnie analizuje współczesne społeczeństwo i nasze uzależnienie od technologii, jednocześnie zadając pytanie, kim jesteśmy bez naszych „komórek”?

Wyd. ZYSK i S-ka

Nikt nie może wiedzieć – Kate Alice Marshall

Kate Alice Marshall zaczęła pisać, zanim nauczyła się prawidłowo trzymać pióro, i nigdy nie przestała. Mieszka na północno-zachodnim wybrzeżu Pacyfiku z chaotyczną menażerią zwierząt domowych i członków rodziny, a latem wyrusza na kajaki i biwakuje wzdłuż Puget Sound.

okładkowo
Emma nie powiedziała mężowi zbyt wiele o swojej przeszłości. Wyznała tylko, że jej rodzice nie żyją, a z siostrami od lat nie utrzymuje kontaktu. Kiedy jednak małżeństwo wpada w kłopoty finansowe, Emma wyjawia, że ona i jej siostry są właścicielkami domu po rodzicach. Nie mogą go sprzedać, ale mogą w nim zamieszkać. Decyzja o przeprowadzce zmusza Emmę do zdradzenia kolejnych sekretów. Że w okazałej rezydencji zginęli jej rodzice. 
I że niektórzy twierdzą, że zrobiła to Emma. Osierocone siostry nigdy nie rozmawiały o tym, co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy. Po latach rozłamu, powrót do domu może je znów do siebie zbliżyć, ale też odsłonić rodzinne i małomiasteczkowe sekrety.
Emma stara się ponownie nawiązać więź z utraconym rodzeństwem, jednocześnie utrzymujące tę, którą ma z nowo założoną rodziną. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że rzeczy, które pozostawiła niewypowiedziane, ponownie stanowią śmiertelne niebezpieczeństwo.

Narracja prowadzona z trzech punktów widzenia to nie lada wyczyn pisarski (tutaj prowadzona z perspektywy trzech sióstr), ale żeby było jeszcze ciekawiej (i trudniej) wszystko odbywa się w dwóch czasach (przeszłość i teraźniejszość). Fakt głowa mnie trochę rozbolała (zanim się połapałam) ale potem powolutku, pomalutku udało się wszystko zgrabnie oddzielić od siebie. Na pewno pomocne były trzy tak różne osobowości bohaterek, oryginalne i niepowtarzalne.
Bez dwóch zdań jest to świetnie napisany thriller psychologiczny, mamy tu nie tylko przemoc ale i traumy związane z wychowaniem nie wolnym od niej.

To książka z rodzaju tych które od początku trzymają czytelnika za gardło i wzbudzają ciekawość, aż do zakończenia, które no cóż… niektórym może udać się przewidzieć. 
Zdecydowanie jednak jest to książka warta naszej uwagi.

Wyd. IV strona

Prawda i tylko prawda – Stefan Ahnhem

Stefan Ahnhem od ponad dwóch dekad pracuje jako scenarzysta telewizyjny i filmowy. Jest autorem scenariuszy do najpopularniejszych szwedzkich seriali kryminalnych, m.in. tych o Kurcie Wallanderze. Zadebiutował „Ofiarą bez twarzy”, do wydania której prawa sprzedano aż do dwunastu krajów. W przygotowaniu kolejne części zmagań Fabiana Riska z przestępczością. 

okładkowo
Wszystko, co oczywiste, jest fasadą Carl i Helene przeżywają kryzys w związku i wierzą, że długie wakacje z dala od sztokholmskiego zgiełku pomogą im na nowo się odnaleźć. Dlatego zamieniają się domami z parą z Kalifornii – Scarlett i Adamem – która przygotowuje się do wyjazdu do Szwecji, gdzie mężczyzna będzie miał wystawę. Jednak gdy tylko docierają do Santa Cruz, rozpoczyna się seria dziwnych wydarzeń. Czy Carlowi szwankuje pamięć, czy dom na zdjęciach wyglądał zupełnie inaczej? Czy ktoś naprawdę stuka nocą w rury grzewcze, czy to tylko koszmarne omamy? Co robi para w ich szwedzkim domu – i dlaczego ktoś wyłączył zainstalowane przez Carla kamery? Oraz czy Scarlett coś sobie wyobraża, czy też Helene naprawdę zostawiła jej tajną wiadomość w garderobie?
Mnożą się pytania – w końcu nikt nie ma odwagi uwierzyć własnym oczom. Gdy elementy układanki łączą się w całość, staje się jasne, że marzenia i fantazje mogą zostać obrócone przeciwko nam. I że wszystkim byłoby lepiej, gdyby wyznali prawdę. I tylko prawdę.

Jak na dobry thriller psychologiczny przystało, akcja od początku trzyma w napięciu, choć powoli przechodzi w „gęsty” kryminał. Co prawda sam pomysł na fabułę nieźle pokręcony, ale w odbiorze całości zupełnie nie wadzi. Tym bardziej jest ciekawie, ze autor sprawnie myli tropy i nie da się za bardzo niczego przewidzieć – a to lubię w powieściach chyba najbardziej. 
Wzajemne relacje pary ciekawie ujęte a zakończenie… no cóż przekonajcie się sami.

Wyd. MARGINESY

Na złej drodze – Paola Barbato

Paola Barbato (rocznik 1971) to włoska autorka komiksów i powieści. 
Jest częścią zespołu scenarzystów włoskiego komiksu Dylan Dog . „Na złej drodze” – jest pierwszą książką tej autorki wydana po polsku.

okładkowo
Giosciua nigdy nie wymagał zbyt wiele od życia, a życie odwzajemniało mu się w ten sam sposób. Teraz jednak, po trzydziestce, znalazł coś, w czym jest naprawdę dobry. Został kurierem. Nie wie jednak, co dostarcza. Nie ma ambicji, nic go nie obchodzi, o nic nigdy nie pyta, nigdy się też nie spóźnia. Może to właśnie dlatego został wybrany.
Pewnej nocy, gdy zobaczył, co przewozi, zdaje sobie sprawę, że jest w pułapce i musi zrobić coś, na co nigdy wcześniej się nie odważył.
(…) I nagle wszystko się zmienia – nieodwracalnie. Najpierw robi mu się słabo na samą myśl o kontroli policyjnej. Następnie ogarnia go paniczny strach: a jeśli nadawca o wszystkim się dowie? Obejrzał zbyt wiele filmów i los niewygodnych świadków nie jest mu obcy. A kiedy dociera do niego, że ten, kto go wynajął, jest gdzieś tu, w pobliżu, i obserwuje każdy jego ruch, Giosciua uświadamia sobie, że pozostaje mu wyłącznie ucieczka. I że jest tylko jedno miejsce, gdzie nic złego nie może mu się stać: autostrada, po której jedzie i z której nie może już zjechać.

W porządnym sensacyjnym thrillerze musi się dziać dużo i szybko i tutaj właśnie tak się dzieje. Mamy szybkie zwroty akcji, zaskakujące i różne punkty widzenia (całość opowiedziana jest z perspektywy kilku osób). Osobiście lubię taka wielogłosowość. 
Bohaterowie zostali wykreowani w interesujący sposób. A sam Giosciua  sprawia momentami wrażenie wręcz nieporadnego, dlatego tym bardziej mu kibicujemy.
Jeśli szukacie dobrej, dynamicznej rozrywki w temacie… to jest TO.

Wyd. INSIGNIS

Tyle groźnych miejsc – Stacy Willingham

Stacy Willingham – zanim zaczęła pisać książki, pracowała jako copywriter w agencjach marketingowych. Ukończyła dziennikarstwo w Georgii oraz studia z literatury w Savannah. Mieszka w Charleston wraz z mężem Brittem i psem Mako. „Błyski w mroku” to jej debiutancka powieść, która zachwyciła czytelników i krytyków na całym świecie. Kolejną równie dobrą jest „Tyle groźnych miejsc”.

okładkowo
Rok temu życie Isabelle Drake zmieniło się na zawsze. W samym środku nocy jej synek Mason został uprowadzony wprost z kołyski, gdy ona i jej mąż spali spokojnie w pokoju obok. Co gorsza bez żadnych wyraźnych tropów sprawa szybko utknęła w martwym punkcie. Ale Isabelle nie spocznie, dopóki nie odnajdzie Masona. Dosłownie.
Bo jeśli nie liczyć chwil, w których udaje jej się zapaść w płytki półsen albo na chwilę stracić przytomność, Isabelle Drake nie spała od roku.
Jej całe życie kręci się teraz wokół poszukiwań, ale przecież nie da się funkcjonować w ten sposób bez końca. Isabelle zgadza się więc udzielić wywiadu kryminalnemu podcasterowi. Ma nadzieję, że w ten sposób dotrze do jakichś nowych świadków, a może ktoś zwróci jej uwagę na wcześniej przeoczony szczegół. Ale wścibskie pytania o przeszłość tylko pogarszają sprawę, a nerwy w połączeniu z głębokim wyczerpaniem sprawiają, że Isabelle zaczyna wątpić we własną wersję wydarzeń. Co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy, kiedy Mason zniknął? I komu można jeszcze zaufać?

Po kolejnej książce tej autorki oczekiwałam ciekawej lektury… i się nie zawiodłam, bo ją dostałam. Mimo, że sama akcja nie zalicza spektakularnych twistów, rozwijając się zwyczajnym tempem to umiejętnie podsyca naszą ciekawość.  Do tego dochodzi dobrze zarysowany (nie przerysowany) wątek psychologiczny oraz wiarygodna główna bohaterka. Podczas czytania, nie raz mi się zjeżył włos na głowie, gdy uświadomiłam sobie jak wszyscy jesteśmy podatni na wszelkiego typu manipulacje i machinacje… Jest też sporo tajemnic i tajemnic tajemnic 🙂 

Na pewno podczas czytania nie ma nudy. A zakończenie to spore zaskoczenie dla odbiorcy. Zwłaszcza dla fanów thrillerów psychologicznych.

Wyd. AGORA

Błyski w mroku – Stacy Willingham

Stacy Willingham – zanim zadebiutowała literacko, pracowała jako copywriter dla różnych agencji marketingowych. Ukończyła dziennikarstwo w Georgii i magisterskie studia z literatury w Savannah. Obecnie mieszka w Charleston wraz z mężem Brittem i psem Mako. „Błyski w mroku” to jej debiutancka powieść, która zachwyciła czytelników i krytyków na całym świecie.

okładkowo
Gdy Chloe Davis miała dwanaście lat, w jej rodzinnym miasteczku na amerykańskim Głębokim Południu zaczęły znikać nastoletnie dziewczęta. Nim parne luizjańskie lato dobiegło końca, ojciec Chloe został zatrzymany w związku z zaginięciami, a cała ich dotąd szczęśliwa rodzina dosłownie rozpadła się na drobne kawałki.
Teraz, 20 lat później, Chloe pracuje jako psychoterapeutka i jest już prawie gotowa uznać, że jej życie wróciło na właściwe tory. Ale wystarczy jeden telefon od dziennikarza, który zadaje niewygodne pytania o przeszłość, aby koszmar ożył na nowo. Zbliża się 20 rocznica zaginięć, a Chloe będzie musiała zweryfikować, co wówczas było prawdą, a co jedynie wytworem dziecięcej wyobraźni. I jakie kształty tak naprawdę kryły się w mroku otaczającym jej rodzinny dom…

Nie ma to jak porządny (mega) klaustrofobiczny, bardzo mroczny i  jeszcze bardziej przytłaczający thriller. Na taki klimat powieści składają się choćby interesująca fabuła oraz momentami pełen przenośni i metafor wewnętrzny język bohaterki. Całość napisana niezwykle płynnie (wszystko dopracowane i przemyślane fabularnie), nie ma tzw. „wydumań”.
Jest za to mocno mocno o rodzinie o winie i karze, ale też o odkupieniu. 
„Błyski w mroku” Stacy Willingham od pierwszych akapitów wciąga w  zaściankową (moją ulubioną) atmosferę amerykańskiego Południa, to z pewnością rasowy thriller.
Jest też bardzo poruszająco, bardzo mocno emocjonalnie, nic tu nie jest czarno-białe. Ta książka nie pozostawia obojętnym. moc refleksji po zakończeniu lektury gwarantowana.

P.S. A ja już sięgam po kolejną książkę autorki.

Wyd. AGORA

Zło czai się w Kansas – Victoria Helen Stone

Victoria Helen Stone – Amerykanka z urodzenia. Swoją pierwszą ksiązkę napisała już po studiach. Wraz z rodziną mieszka w jednym z miasteczek w Górach Skalistych, gdzie z radością oddaje się wędrówkom pieszym i pisaniu. Na naszym rynku pojawił się jej najnowszy tytuł: „Zło czai się w Kansas”

okładkowo
Porzucona przez zbiegłego męża, Lily Brown próbuje odbudować swoje życie na obrzeżach miasteczka w Kansas. Ciąży jednak na niej piętno żony oszusta. Trzyma się więc na uboczu, cały swój czas poświęcając zarządzaniu magazynem z kontenerami do wynajęcia i wychowywaniu syna, Everetta. Ciekawskiego dwunastolatka intrygują rzeczy przechowywane przez klientów matki. Gdy pewnego dnia włamuje się do jednego z kontenerów, znajduje materiały dotyczące nierozwiązanych spraw zaginięć kilku dziewczyn. Dla chłopaka to odkrycie jest jak zaproszenie do zabawy w detektywa. Zabawy, która może okazać się śmiertelnie niebezpieczna. Nie tylko Everett ma swoje tajemnice. Mają je także Lily i osoby, które niespodziewanie pojawiają się w jej otoczeniu. Marzenie o spokojnym życiu zaczyna się oddalać. Coraz trudniej jej ocenić, komu ufać lub czyje sekrety stanowią najbardziej przerażające zagrożenie.

Ach, te wszystkie małe miasteczka z ich „zaduchem”, tajemnicami i wszechobecną nuudą…, które dopiero gdy dochodzi do tragedii, ożywają… pogłoskami, plotkami oraz domysłami. Tak jest i tutaj, w najnowszej książce Victorii Helen Stone. Jest to całkiem dobry thriller (z tych psychologicznych) taki z nieśpieszną akcją, która mimo że wolno się rozwija, to mocno zaciekawia.
Fabuła, jak i bohaterowie na dobrym poziomie (konstrukcyjnym) wiarygodni, i tacy po ludzku czasem nielogiczni. Jednak z czasem, wszystkie klocki wskakują nam na właściwe miejsca. Całość czyta się lekko.
Z zakończenie w myśl zasady „koniec wieńczy dzieło”, zadowala. 
Czekam na następne powieści tej autorki.

Wyd. Czwarta Strona

Dzień zero – Ruth Ware

Ruth Ware po studiach przeprowadziła się do Paryża, by finalnie osiąść w Londynie. Jednak zanim wzięła się na dobre za pisanie – pracowała jako kelnerka, księgarz, nauczycielka języka angielskiego oraz rzeczniczka prasowa. Jej najnowsza powieść nosi tytuł „Dzień zero” 

okładkowo
Jack i jej mąż Gabe to najlepsi w branży testerzy systemów zabezpieczeń. Jedno z rutynowych zleceń wymyka się jednak spod kontroli zawodowców i gdy kobieta wraca do domu, znajduje w nim martwego męża.
Policja ma jedną podejrzaną – Jack.
Podczas ucieczki Jack musi zdecydować, komu może ufać i jak daleko jest gotowa się posunąć. Czy uda jej się odkryć prawdę, zanim zostanie schwytana przez swoich prześladowców?

Ruth Ware, to jedna z moich „kryminalnych” ulubienic. „Dzień zero” jest powieścią, która jest w pewnym sensie cały czas w „ruchu” tu nie ma przestoi, bo już autorka o to zadbała. Mimo znamienia powieści sensacyjno -thrillerowej, ma ona także wymiar edukacyjny (w pewnym sensie), chodzi o kwestię anonimowości w sieci. Bohaterowie są wiarygodni i bez problemu możemy się z nimi utożsamiać. 

Książkę czyta się z przyjemnie szybko, także dzięki ciekawym twistom w zwrotach akcji . Więc autorka na pewno nie wyszła z wprawy.


Wyd. IV Shttps://czwartastrona.pl/produkt/dzien-zero/trona