Mick Finlay urodził się w Glasgow (dorastał w Kanadzie i Anglii). Obecnie dzieli mieszka w Brighton i Cambridge. Wykłada psychologię. Jednak zanim został nauczycielem akademickim, pracował m.in w objazdowym cyrku, był rzeźnikiem, portierem hotelowym oraz imał się jeszcze wielu innych zajęć. Głęboki grób to jego kolejna książka o detektywie Arrowoodzie.
okładkowo
Londyn 1896. Miasto żyje kolejnym sukcesem Sherlocka Holmesa. Znany detektyw jest ulubieńcem śmietanki towarzyskiej, na jego usługi mogą sobie pozwolić tylko najbogatsi. Jednak zbrodnia kwitnie też w mrocznych zaułkach południowego Londynu, gdzie zabójstwa zleca się równie łatwo, jak uszycie nowej koszuli. To pole działania Williama Arrowooda, który uważa się za najlepszego prywatnego detektywa w mieście, chociaż daleko mu do sławy i bogactwa Holmesa. Kiedy Arrowood dostaje nowe zlecenie, jest pewien, że to będzie jedna z najłatwiejszych spraw w jego karierze. Odnaleźć zaginioną dziewczynę? Nic prostszego. Tyle że śledztwo szybko zamienia się w pogoń za mordercą, a droga do prawdy jest równie bezpieczna, jak spacer nad przepaścią. Wystarczy jeden fałszywy krok, by Arrowood przegrał walkę z wszechobecnym złem.
Jakiś czas minął od premiery pierwszej książki o detektywie Arrowoodzie, dlatego niezmiernie ucieszyła mnie kolejna część jego przygód. Ten konkurent Scherolcka zdobył moją sympatię już za „pierwszym czytaniem”, więc z ogromną przyjemnością rzuciłam się w odmęty kolejnej powieści Micka Finlaya.
Ponownie mamy mroczny klimat i zawikłaną intrygę w turpistycznych realiach epoki wiktoriańskiej. Głęboki grób jest naturalnym (i całe szczęście) oczkiem w górę, jeśli chodzi o cykl, widać, że Autor coraz lepiej sobie radzi z tematem, a w samą książkę włożył (moim zdaniem), jeszcze więcej serca niż w pierwszą, okraszając „ciężki temat” ironicznym – świetnym poczuciem humoru.
Świetnie dopracowana fabuła, duet śledczych dobrany niczym w „korcu maku”, do tego poruszenie ważnej kwestii społecznej a mianowicie wykluczenia oraz traktowania osób upośledzonych (tu z zespołem Downa).
Ironiczny (momentami absurdalny humor) dopełnia całości.
Świetny kryminał wiktoriański, który dla mnie jest czymś więcej niż zwykłym kryminałem. Polecam.

