Ta, która wie – Katarzyna Kuśmierczyk

Katarzyna Kuśmierczyk – rodowita wrocławianka, która przeniosła się na (na Suwalszczyznę), gdzie odnalazła swoje miejsce na ziemi. Absolwentka administracji oraz zielarstwa. Większość życia zawodowego poświęciła pracy w samorządzie, próbując „zmieniać świat”. W 2021 roku „wylądowała” w najpiękniejszym zakątku Polski, gminie Wiżajny, gdzie pisze kolejne książki. Jej wielką pasją jest zielarstwo; medycyna, magia, wierzenia oraz literatura. Jedną z najnowszych książek jest: „Ta, która wie”.

okładkowo
Ostatnie, co usłyszała, to cichy trzask, któremu towarzyszył ból przeszywający całe ciało. A potem zgasło światło, ucichły krzyki, ucichły ptaki… I nie było już nic…”

21 sierpnia 1811 roku, na Wzgórzu Szubienicznym w Reszlu, zapłonął stos, na którym spalono, ostatnią w Europie, czarownicę – Barbarę Zdunk.
Ta tragiczna historia, tak naprawdę niewiele mająca wspólnego z czarami, zainspirowała mnie do napisania własnej wersji losów Barbary, która w mojej książce uosabia setki niewinnie zgładzonych kobiet, którym zarzucono konszachty z diabłem.

„Ta, która wie” jest niezwykłą opowieścią, łączącą w sobie bogatą warstwę historyczną, magię i nutę grozy, wciągającą „przeplatankę” losów dwóch kobiet rozdzielonych wiekami, ale połączonych przez wspólne dziedzictwo.

Autorka doskonale oddaje realia epoki, w których dawne wierzenia i przesądy stanowiły po prostu codzienność. A warstwa współczesna jest również bardzo interesująca.

Jednym z największych atutów książki jest język – piękny, sugestywny, pełen barwnych opisów, stopniowo budujący atmosferę. Mamy tu elementy magii i tajemnicy, tworzące opowieść, która jednocześnie fascynuje i niepokoi. Powieść sprzyja refleksji nad naturą dziedzictwa, kobiecej siły i niesprawiedliwości, która przez wieki dotykała tych, którzy odważyli się mówić własnym głosem Dziś wydaje się to być przestrogą, ale i świadectwem tego, jak ważne jest zrozumienie własnych korzeni.

Książkę warto polecić zarówno miłośnikom historii, jak i osobom szukającym literatury z nutą metafizyki i tajemnicy. To jedna z tych lektur, które zostawią w czytelniku na długo po zakończeniu czytania.

Wyd. KD System

Zaginiona księgarnia – Evie Woods

Evie Woods to pseudonim literacki Evie Gaughan – autorki wielu poczytnych książek. Pisarka mieszka na zachodnim wybrzeżu Irlandii. Podobno na strychu, pisze swoje historie „marząc o ogrzewaniu podłogowym”. Jej opowieści są z pogranicza fantazji i codzienności, ze szczypta magii. 

okładkowo
Opalina, Martha i Henry zbyt długo godzili się na role drugoplanowych bohaterów. Kiedy w końcu postanawiają przejąć stery własnego życia, los prowadzi ich pod pewien adres, gdzie zapomniana księgarnia czeka, by ktoś ją odnalazł. Trójka niczego niepodejrzewających nieznajomych przekonuje się, że ich własne historie są tak samo niezwykłe, jak te, które opisano na stronach ich ukochanych książek. Odkrywając tajemnice księgarnianych półek, przenoszą się do cudownego świata… gdzie nic nie jest takie, jakie się wydaje.

Trzy historie, a czworo głównych bohaterów (bo i księgarnia przecież). Każdy z nich ma swoją opowieść, wydawałoby się totalnie inną od reszty. Ale to tylko pozory, bo wiele ich wszystkich łączy (marzenia, nadzieje, determinacja, czy miłość. Wszystkie nitki tej opowieści zwija w jeden motek właśnie tytułowa księgarnia.
W samej powieści znajdziemy mnóstwo nie tylko nawiązań literackich, ale też celnych spostrzeżeń dotyczących po prostu samego życia… nie zabraknie tu miłości ani magii, jaka niesie ze sobą wydawałoby się zwykła (niezwykła) codzienność.

Spektakularnych twistów akcji tu nie znajdziemy, ale za to uczta dla koneserów gwarantowana. Książka idealna do niespiesznego „kocykowego” czytania.
Całość naprawdę zaskakująca, przekonajcie się sami.


Wyd. Insignis

„Suknia z wilgotnej mgły” oraz „Mrok pod powiekami” – Katarzyna Kuśmierczyk

Katarzyna Kuśmierczyk – rodowita wrocławianka, która przeniosła się na drugie pogranicze polski (na Suwalszczyznę), gdzie odnalazła swoje miejsce na ziemi. Absolwentka administracji na Uniwersytecie Wrocławskim oraz zielarstwa na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Większość życia zawodowego poświęciła pracy w samorządzie, próbując „zmieniać świat”. W 2021 roku ” wylądowała” w najpiękniejszym zakątku Polski, gminie Wiżajny, gdzie pisze kolejne książki. Jej wielką pasją jest zielarstwo; medycyna, magia, wierzenia oraz literatura.

okładkowo – Suknia z wilgotnej mgły
Jaką mroczną tajemnicę kryje w sobie siedlisko położone w malutkiej podsuwalskiej wsi? Dlaczego niewyjaśnione zaginięcia mieszkańców z XX wieku splatają się z dzisiejszymi czasami i losem obecnej właścicielki? Kto spogląda ze starego monidła i dlaczego mgła pachnie liliami?
Na te i inne pytania będzie musiała odpowiedzieć Matylda, która rozpoczyna nowe życie w niezwykłym, zapomnianym przez wszystkich Bieluszewie.
Historia pełna mrocznych sekretów, wpisująca się w klimat starych kryminałów, gdzie najważniejszy jest suspens i groza.


Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie 1035624-352x500.jpg
Wyd. KDSystem

Na Suwalszczyźnie co prawda jeszcze nie byłam, ale takie mroczne,  pełne magii i tajemniczości klimaty nie są mi obce, powiem więcej – bardzo je lubię. Tam za każdym drzewem mogą czaić się demony, duchy, strachy (także te w nas)…
To już moje drugie spotkanie z prozą autorki. Choć poprzednia książka była o zupełnie innej tematyce (fantasy) to i tutaj są pewne spójności (w stylu). „Suknia z wilgotnej mgły” została napisana przystępnym językiem, wnikliwie i z dbałością nie tylko o klimat ale i wiarygodność bohaterów, którzy dość szybko zyskują naszą sympatię. A zwłaszcza główna bohaterka Matylda.

Wyd. KDSYSTEM

okładkowo – Mrok pod powiekami
Matylda powraca! Z czym przyjdzie jej się zmierzyć w drugiej części „Suwalskich opowieści”? Dlaczego sąsiedzi znowu omijają przeklęte siedlisko? Jakie tajemnice skrywa mroczny dom w podsuwalskich Szurach? I czym jest morion?

Tak jak ww. opis donosi Matylda powraca! I to w całkiem dobrym stylu. Ponownie jest ciekawie, tajemniczo i klimatycznie. Zagłębiając się w ten wykreowany, ale jakże rzeczywisty świat sami możemy poczuć gwałtowną wręcz chęć rzucenia wszystkiego w… i wyjechania na… Suwalszczyznę. 

Wiedźmy Kijowa. Strzał w operze – Łada Łuzina

Łada Łuzina rocznik 1972 roku urodzona w Kijowie. To dziennikarka i osobowość telewizyjna, a także jedna z najpopularniejszych ukraińskich pisarek. Studia nad historią, religią i magią Kijowa miały ogromny wpływ na jej twórczość literacką, która zaowocowała cyklem Wiedźmy Kijowa, której druga częśc pt. Strzał w operze” książką pt. „Wiedźmy Kijowa”

okładkowo
(…)
Trzy Kijowice nie mają wiele czasu, by odetchnąć po uratowaniu Miasta. Na ich drodze staje bowiem Aknir, córka zmarłej Kyłyny i jej prawowita Dziedziczka. Dziewczyna podważa prawo Maszy, Daszy i Katii do nazywania się Kijowicami i rzuca im śmiertelnie niebezpieczne wyzwanie.
„Wiedźmy Kijowa: Strzał w operze“ to niezwykła kontynuacja historii o kobietach i magii rozpoczętej w tomie „Wiedźmy Kijowa: Miecz i krzyż“.
Ponad sto lat temu świat nawiedziła rewolucja październikowa – a Kijów, Stolica Wiedźm, odegrał w niej niebagatelną rolę. Zaś kijowianin Michaił Bułhakow dobrze wiedział, dlaczego wówczas tak jasno zapłonęły na niebie Mars i Wenus. Wszak to boscy prarodzice Amazonek!
Czy jednak „czerwona“ rewolucja była również… kobiecą? Czy kobietom dane było wywalczyć swoje prawa i doprowadzić do swojej emancypacji?
Bohaterki „Wiedźm Kijowa“ rzucają się w szaloną podróż w Przeszłość, by odnaleźć panaceum na bolączki trapiące współczesną stolicę Ukrainy. Czy w historycznym Kijowie odkryją sposób, by skutecznie zmierzyć się z bezwzględną Aknir? Co zrobią, gdy staną przed możliwością odmienienia dziejów i… powstrzymania rewolucji okupionej pięćdziesięcioma milionami ludzkich istnień? (…)

Kolejny tom przygód kijowskich Wiedźm, dorównuje pierwszej odsłonie ich perypetii. Jest tu wiele retrospekcji i dosłownych podróży w przeszłość. Nie brakuje nowych oraz starych znajomych. Pojawia się wiele nawiązań do literatury i jej twórców takich jak Achmatowa czy Bułhakow, którzy mieli bardzo ważną rolę w tej części (także jako jej bohaterowie). 

Świetnie wykreowani bohaterowie oraz akcja, która płynie wartko, zapewniają odbiorcy kawał solidnej rozrywki z nurtu Urban Fantasy. Magia, kultura wschodu (ukraińska) przemieszane z intrygami i tajemnicami sprawiają, że powieść wciąga, bawi i czyta się błyskawicznie. 

Ja już niecierpliwie czekam na kolejny tom.

Wyd. INSIGNIS

W korzeniach wierzb – Agnieszka Kuchmister

Agnieszka Kuchmister jest absolwentką polonistyki, dziennikarstwa i PR. a także autorką blogów: Refleksje Niesymetryczne i Whole World in my Head. Propaguje prawa zwierząt, jest także pasjonatką psychologii, dobrego piwa i życia w zgodzie z naturą. Czasami bywa także ilustratorką. Debiutowała w roku 2020 zbiorem opowiadań ‚Listopad’. W swojej twórczości często nawiązuje do folkloru i słowiańskich wierzeń. Mówią o niej „Przedstawicielka słowiańskiego realizmu magicznego.”

okładkowo
Powiadają, że w korzeniach wierzb ukryty jest skarb, a strzeże go sam diabeł. Tyle że ten diabeł miewa czasem ludzką twarz…
Historia rodziny, która po II wojnie światowej ruszyła z tobołami na zachód i osiadła gdzieś pośród mrocznych lasów Dolnego Śląska. Dom na uboczu Złej Wsi zamieszkują matka, w której sny wkradają się szepczące okolice, ojciec z twarzą czerwoną od bimbru oraz ich dwie córki. Dorosła Gienia marzy o ucieczce do miasta, Lala jest skazana na dorastanie w świecie pełnym szaleństwa i nieoczywistego piękna… W Złej Wsi, gdzie las zabiera niewinnych ludzi, można dostrzec magię nawet w powietrzu, a przeszłość zaprasza do poszukiwań skarbów większych niż te ukryte w wierzbowych korzeniach. Nieśpieszna opowieść snuta wokół słowiańskich wierzeń, z elementami fantastyki i realizmu magicznego. O strachu, samotności, ale też o ciemności, którą każdy nosi w sobie.

Jako, że sama lubię literacko poruszać się w takich słowiańskich realistyczno-magicznych klimatach, więc po książkę „W korzeniach wierzb” – Agnieszki Kuchmister po prostu musiałam sięgnąć.
Powieść jest zaiste niezwykła, bardzo klimatyczna i nastrojowa. Nie ma w niej pędu, ani gorączkowości i właśnie może dlatego tak bardzo potrafiła trzymać mnie w napięciu. 
Oczywiście jest też napisana pięknym językiem (jednak poloniści to potrafią 🙂 ) niesłychanie poetyckim i wrażliwym. W tej powieści jest też oprócz oczywistego smutku, jakaś przestrzeń, tęsknota, w sumie każdy może w niej odnaleźć to czego szuka w dobrej prozie. Jest po prostu magiczna i zależy kto na nią patrzy (czyta) to widzi i odbiera to co chce, to czego właśnie w danym momencie potrzebuje.

Dodatkowo nie byłaby aż tak absorbująca bez wstawek słowiańskich wierzeń (ich kolorytu i tajemnicy) oraz elementów fantastyki.
Pierwsze „zderzenie” z prozą tej pisarki uważam, za ze wszech miar udane.
Polecam.

Wyd. Książnica

Słowiańskie rośliny czarowne – Joanna Laprus

Janna Laprus (jak już pisałam przy recenzji poprzedniej jej książki) to bez wątpienia kobieta renesansu, bowiem w swoim zawodowym życiu była m.in. redaktorem naczelnym miesięcznika „Bluszcz” i „Papermint”. Jest redaktorem naczelnym w wyd. Świat Książki, no i ku wielkiej „uciesze czytającej gawiedzi”  popełniła kolejną książkę (poprzednia to „Słowiańskie boginie ziół”. Kolejna pozycja w tym słowiańskim cyklu nosi tytuł „Słowiańskie rośliny czarowne”.

okładkowo
To pięknie snuta opowieść o ziołach, gdzie pomiędzy stronami wije się dym palonych ziół, gdzie zaklęcia mieszają się siłami nadprzyrodzonymi i istotami z pogranicza światów. Zostały one podzielone na te miłośnicze, mocarne i wiedźmie.
Książka zachwyca bogatą szatą graficzną, podobnie jak w pierwszej części znajdziemy wizerunki magicznych istot wykonanych przez artystkę, Martę Jamróg z Jasielskiej Szkoły Ikon, a całość wzbogacona jest o ręcznie malowane ilustracje roślin czarownych.


Autorka „Słowiańskich roślin czarownych zachwyca oraz intryguje kolejną publikacją (kontynuacją) słowiańską. Przybliża nam umiejętnie (i ciekawie) mnóstwo zapomnianych lub wręcz nie znanych wierzeń ludowych, które czasami mogą bawić a nawet wprawić w osłupienie czytającego.
Wierzył nie wierzył, ale znać warto, bo wiedza typu „jak to ze lnem było” zawsze może się przydać, jeśli nie w praktyce, to choćby towarzysko 🙂 

Znajdziemy w tej pozycji sporo podań z przeróżnych miejsc, nie tylko rodzimych ale i z sąsiednich krajów.
Na pięknie ilustrowanych stronicach pojawią się rośliny miłosne jak lilia wodna czy rozmaryn. Poznamy zioła przydatne wiedźmom (wilcza jagoda, czarny bez) i wiele, wiele innych, nie mniej ważnych oraz przydatnych…do różnych celów. Joanna Laprus umiejętnie opowiada o wierzeniach, magicznych mocach roślin, czasami postrzeganych jako zwykłe chwasty,  które nie zawsze miały przymioty lecznicze.

To także pierwszorzędna pozycja dla kogoś, kto zna się na ziołach jak kura na pieprzu ale też dla tych co to i owo wiedzą (dzięki niej łatwiej uporządkować swoją wiedzę).
Piękne kolorowe wydanie, ze złoceniami tu i tam, jest świetnym pomysłem na prezent z różnej okazji. 
Na końcu jest bogata bibliografia, więc nic tylko czytać i poznawać temat dalej…
A ja już czekam na kolejną książkę Joanny Laprus, ciekawe o czym teraz mogłaby być… Może o zwierzętach mocy? Hmm…?

Wyd. Świat Książki






Nim dojrzeją maliny – Eugenia Kuzniecowa

Eugenia Kuzniecowa to jeden z najważniejszych młodych głosów w literaturze ukraińskiej. Nim dojrzeją maliny jest debiutem prozatorskim, napisanym w niezwykłej poetyce, którą można nazwać „magizmem realistycznym”. Za tę powieść autorka otrzymała wyróżnienie Europejskiej Nagrody Literackiej.

okładkowo
Trzy siostry, jedno miejsce na ziemi. Kojąca opowieść o powrocie do domu.
Mijka właśnie się zaręczyła, ale wciąż kocha innego mężczyznę. Lilka pragnie spędzić na ukraińskiej wsi ostatnie lato przed wyjazdem na drugi koniec świata. Marta niebawem urodzi bliźniaki i nie chce zdradzić, kto jest ojcem. Wszystkie trzy pragną schronić się przed światem. Marzą o tym, by wziąć oddech przed kolejnym skokiem na głęboką wodę życia.
Azyl znajdują w swoim raju z dzieciństwa – u babki Teodory. W jej domu, ukrytym w gąszczu krzewów, wśród śpiewu ptaków i zapachu owocujących drzew, czas na chwilę się zatrzymuje. Kobiety mogą na nowo odkryć siebie i łączące je więzi. Ale życie nie pozwala o sobie zapomnieć i coraz gwałtowniej wdziera się do ich niemal magicznego schronienia. Nie da się przed nim uciec, ale teraz już można stawić mu czoła.
Nim dojrzeją maliny niesie nadzieję wszystkim, którzy marzą o szczęśliwym miejscu na ziemi. To opowieść o tym, że czasem trzeba się zatrzymać, aby odnaleźć w sobie siłę.

Na początku był obraz (okładka) a potem słowo (opis książki) i zachwyciło od razu. „Nim dojrzeją maliny” skojarzyło mi się innymi czytanymi kiedyś tytułami – „Kobiety z Czerwonych Bagien” lub „Gdybym ci tylko powiedziała”.

W tej książce pod pozorem normalnej, zwykłej fabuły, jest jakaś oniryczność, ułuda, magia, wszystko przemieszane z „normalnością” cokolwiek miałaby ona znaczyć. Taki powrót do źródeł, do krainy dzieciństwa sprawdza się nieźle w powieściach, o ile są dobrze napisane.
Tak na szczęście jest. 
Słodycz i gorycz, dziegieć i miód tutaj zawarte sprawiają, że nie sposób nudzić się „malinami”, a tym bardziej odłożyć lekturę, zanim się dokończy.  
Kobiecość, przyjaźń, miłość, oddanie, szalony momentami feminizm, nadzieja, szaleństwo, radość i smutek, życie i śmierć… wszystko ściera się tu ze sobą, okraszone niesamowitym humorem bohaterek.

Jak na debiut wyszło cudnie, czy ja już mówiłam, że kocham takie debiuty, poza tym prozę ukraińska dążę szczególną estymą. Jest klimat, jest moc.




Wyd. Znak

Dary – Liz Hyder

Liz Hyder jest pisarką, liderka warsztatów oraz niezależnym konsultantem ds. PR w sztuce. Od 2016 roku bierze udział w programie rozwoju pisarzy Writing West Midlands’s Room 204. Na początku 2018 roku zdobyła The Bridge Award/Moniack Mhor’s Emerging Writer Award. „Dary” są jej drugą powieścią.

okładkowo
Anglia, 1840. Hrabstwo Shropshire. Młoda kobieta chwiejnie idzie przez las. Kiedy pada na kolana w agonii, świat wokół się zatrzymuje. Gdy dochodzi do siebie, jest zdumiona na widok swojego cienia – z jej ramion wyrastają skrzydła. Tymczasem plotki o „upadłych aniołach” zaczynają szerzyć się w całym Londynie, a chirurg rozpaczliwie pragnący sławy i fortuny znajdzie się w szponach niebezpiecznej obsesji, a kobiety, których szuka – w niebezpieczeństwie…
Wciągająca i ambitna powieść opowiedziana kobiecymi głosami i osadzona na tle dziewiętnastowiecznego Londynu, która bierze pod lupę naukę, naturę, religię, oświecenie, rolę kobiet w społeczeństwie i mroczne niebezpieczeństwo żądzy sławy. Dary to nieco baśniowa przypowieść o poszukiwaniu sensu życia i odnajdywaniu go w niezależnej, silnej kobiecości.

„Dary” – są z tych wielowątkowych powieści, od których (jak ja to nazywam) aż kręci się w głowie… takich niepowtarzalnych i magicznych. Owszem taka wielowątkowość niesie ze sobą pewne utrudnienia, ale tu pomocne były choćby konkretne symbole tj. pióro, księga narysowane na początku każdego rozdziału, poświęconemu danej bohaterce… czytelne prawda, wystarczyło tylko zapamiętać co jest czyje.
Powiem więcej te krótkie rozdziały wcale nie denerwują, a całość jest naprawdę spójna i dobrze przemyślana. Bohaterki wiarygodnie wykreowane ze swoimi ograniczeniami ale i talentami w różnych dziadzinach, dzielne oraz zdeterminowane.

Książka cudownie barwna, klimatyczna oraz mimo pewnej „baśniowości” naturalnie odbiorze. Uwypukla te najważniejsze dla nas emocje: miłość, nadzieję, wiarę, przyjaźń… Wiele miejsce poświęcono także walce ze stereotypami. Warto po nią sięgnąć. Ja osobiście mam nadzieję, na podobne książki tej autorki w niedalekiej przyszłości.

Wyd. Słowne

Plątanina zaklęć – Michelle Harrison

Michelle Harrison mieszka w Essex ze swoim synem Jackiem i dwoma kotami. Zanim zajęła się pisaniem, pracowała w barze, piekarni, galerii sztuki i księgarni dla dzieci. Jest autorką siedmiu powieści, przetłumaczonych na szesnaście języków. Jest laureatką nagrody Children’s Book Prize.

okładkowo
Siostry Wspaczne – Charlie, Betty i Fliss – w końcu na dobre opuszczają chylącą się ku upadkowi Kieszeń Kłusownika oraz mgliste, wilgotne i złowrogie Wyspy Żałosne, by rozpocząć nowe życie w słonecznych Wisiorknotkach! Spokojna z pozoru okolica i trochę „krzywy”, opleciony bluszczem domek na uboczu nie są jednak tak sielankowe, jak zdaje się na początku naszym bohaterkom…
Dlaczego mieszkańcy miasteczka uciekają, kiedy usłyszą o Kosowej Chacie, w której zamieszkali Wspaczni? Czego nie mówi się głośno o Żarłocznym Drzewie, pochłaniającym wszystko na swojej drodze? Dlaczego sąsiedzi milkną, kiedy usłyszą o magii i omijają z daleka Tik-tokową Knieję? Kim są naprawdę panna Piglak i jej tajemnicza siostra? Jakie odkrycie odmieni Fliss? Czy Charlie i Betty zdołają ją ocalić, mając do dyspozycji jedynie szczyptę magii…?

Kolejna trzecia już część cyklu o Siostrach Wspacznych. Tym razem nasze bohaterki będą musiały zmierzyć się z arcygroźnym wrogiem. Jednak pech do spółki z różnymi klątwami nie są łatwym przeciwnikiem.
„Plątanina zaklęć”, tak jak poprzednie wciąga już od pierwszych zdań, a siostrzana więź wydaje się jeszcze mocniejsza, bo nic tak nie spaja rodziny jak (wróg), któremu trzeba wspólnie stawić czoła.

W myśl zasady im głębiej w las tym więcej drzew, tak im dalej w ową siostrzaną przygodę, tym mroczniej. Genialnie wykreowane bohaterki oraz rozmach całego stworzonego przez Harrisona świata robi wrażenie. Dodatkowo napięcie, podczas czytania, trzyma cały czas za kark.
Czego chcieć więcej? Nic tylko czytać.

Polecam czytanie wszystkich części jedna po drugiej (bez przerw na inne lektury), bo wtedy odbiór będzie jeszcze zdecydowanie lepszy, ja miałam tego pecha, że był zbyt duży odstęp pomiędzy kolejnymi tomami.

Jeden z lepszych cykli fantasy i nie tylko dla młodego czytelnika.


Wyd. Literackie

Trylogia: Auszra -„Nawrócenie wiedźmy”, „Perkunowe wyroki” i „Dary Lajmy” – Joanna Żamejć

Joanna Żamejć  jest bibliotekarką z zawodu i zamiłowania, od trzech dekad mieszka w Niemczech, niedaleko Bremy. Wielbicielka kotów, urodzona i wychowana w stolicy Warmii, Olsztynie. Trylogia: Auszra mieści w sobie  trzy części -„Nawrócenie wiedźmy”, „Perkunowe wyroki”, „Dary Lajmy”, jest to jej debiut literacki.

Tych książek nie można dzielić innymi „pomiędzy”, aby całość miała odpowiedni wydźwięk i należytą moc. Byłam w komfortowej sytuacji mogąc przeczytać je po kolei, to pewne.

Autorka snuje opowieść o ludziach żyjących zgodnie z otaczającym ich światem, ale też o obcych, próbujących danej społeczności, narzucić swoje – obce prawa (w tym wypadku inną wiarę w Boga).
Zaczyna się nie tylko przymusowe nawracanie, ale też rzeź i szaleństwo. Dzieje się zepchnięcie kobiet na sam dół, pozbawienie ich szacunku i znaczenia.  Dlatego w takim świecie jedynie spryt oraz inteligencja, no i czasami odrobina szczęścia oraz czarów… pomoże dać sobie radę. Całość (wszystkie trzy części) choć ubrana w średniowieczny kostium jest niezwykle aktualna i na czasie (niestety): przemoc, zabójstwa, brak tolerancji, antykoncepcja, zabobony itd.
To nie tylko książki o wiedźmach, ale o kobietach w ogóle, które funkcjonują pod męską dominacją i w męskim brutalnym świecie, ale też o mocy kontaktów z przyrodą i o jej ogromnym wpływie na nas ludzi.

Klimat Auszry jest wyjątkowy i niepowtarzalny, stron wiele, ale warto się w nie zanurzyć i zostawić w sercu na dłużej. 
Ważne i przydatne: napisane dość współczesnym językiem na pewno ułatwi czytanie.

okładkowo
Rok 1348. Ziemie pruskie. Krzyżacy podbijają kolejne tereny należące do plemion bałtyjskich, bezwzględnie niszcząc ich kulturę i zakładając na zdobytych terenach nowe grody.uszra, młoda, litewska ragana, posiadająca niezwykłą moc uzdrawiania, spotyka na swej drodze Namira, wprawnego myśliwego, syna polskiego kmiecia, dla którego las jest drugim domem. Ich losy łączą się, stając się głównym wątkiem tej historyczno-magicznej opowieści. Nie są to jednak jedyni bohaterowie książki. Tłem akcji jest budowa grodu Allenstein nad rzeką Alną, czyli obecnego Olsztyna. Mieszkańcy grodu: Jan z Łajs, ksiądz Piotr, Mareike, Margrit, Miłka oraz Georg, a także znani z kart historii: wielki mistrz zakonu krzyżackiego Winrych von Kniprode, biskup warmiński Jan z Miśni i kanonik kapituły warmińskiej we Fromborku Jan Stryprock, to postacie niezwykle barwne i skrywające niejedną tajemnicę.
okładkowo
Lata 70 XIV wieku. Puszczański ogród nad Alną rozrasta się i prężnie rozwija, przybywają kolejni przybysze w nadziei na lepszą przyszłość. To właśnie tu, w średniowiecznym Allenstein, Joanna Żamejć rozpoczyna swą opowieść – kontynuację losów Auszry, Namira, Maurersohnów, zasadźcy i Margrit, ale oddaje także głos nowemu pokoleniu, czyli dzieciom pierwszych osadników. Społeczność grodu powoli zaczyna się krystalizować, umacniają się lokalne więzi oparte na tradycji i Jedynej Wierze. Czy we wspólnocie Allenstein jest zatem miejsce dla obcej, innej – dla litewskiej ragany? Czy Auszra i jej współplemieńcy ocalą swą tradycję, żyjąc wśród chrześcijan? Czy można jeszcze przestrzegać odwiecznych praw natury, gdy coraz bardziej kuszą `brzęcząca moneta` i wielki świat pełen nowych wyzwań, tajemnic i zagrożeń
okładkowo
Schyłek lat 80. XIV wieku. Gintarė – najmłodsze dziecko litewskiej wiedźmy, a jednocześnie najpotężniejsza ragana z Daivowego rodu – dorasta pod opieką siostry i przyjaciółek matki. Lecz nawet sołtys grodu nie jest w stanie uchronić dziewczyny przed wrogością mieszkańców Allenstein, którzy już nie pamiętają, ile dobrego uczyniła dla nich Auszra, i z rosnącą nienawiścią i lękiem obserwują pogańskich mieszkańców Pustelni. Kiedy z dalekiej litewskiej osady do Allenstein dociera kolejny obcy – odmienny od innych ludzi posłaniec – sytuacja w grodzie zaostrza się, a Gintarė staje na rozdrożu… Co powinna uczynić? Pozostać w nadalneńskim mieście, przy siostrze i starzejących się, potrzebujących jej wsparcia opiekunkach, czy może posłuchać wezwania i ruszyć na daleką Litwę, w której właśnie rozpoczyna się schyłek starej wiary? Czy dwuwidzenia rzeczywiście pokazują jej ścieżkę wyznaczoną przez Perkuna? Jak potoczą się dalsze losy jej rodzeństwa i innych bohaterów trylogii? Czy Margrit, Išlikimo i Marie podołają trudom, jakie napotkają na swych drogach? Czy wszyscy znajdą szczęście i osiągną swoje cele?
 Wyd. ElSet