Szkoła niemieckich narzeczonych – Aimie K. Runyan

Aimie K. Runyan – jest autorką powieści o czasach II wojny światowej, ale nie tylko historia wojenna ja interesuje. Stara się przybliżyć i oddać hołd zapom­nianym oraz niedocenianym bohaterkom owej historii: kobietom. Jest trzykrotną finalistką Colorado Book Awards, była też nominowana do nagrody Rocky Mountain Fiction Writer of the Year. Z wykształcenia romanistka. Poza pisaniem pracuje jako pedagog. Mieszka w Kolorado wraz z mężem i dwójką dzieci. „Szkoła niemieckich narzeczonych ” jest jej pierwsza książką na naszym rynku.

okładkowo
Młoda Niemka wysłana do szkoły przygotowującej idealne żony dla nazistów. Żydowska krawcowa mieszkająca w Berlinie w przededniu wojny. Niemcy, rok 1939. Hanna Rombauer po śmierci matki zostaje wysłana do domu zamożnego stryja. Zaznaje życia w luksusie, ale dusi się w panującej tam drętwej atmosferze. Na domiar złego wbrew własnej woli zostaje zaręczona z wysoko postawionym oficerem SS. Hanna trafia do budzącej grozę szkoły dla narzeczonych, gdzie uczy się wszystkiego, czego od kobiet wymagają naziści… i co przeczy ideałom, jakie z miłością wpajała jej matka. Życie Tilde Altman, niemieckiej Żydówki, utalentowanej i zaradnej krawcowej, trudno nazwać spokojnym. Berlin u zarania wojny nie jest dla niej dobrym miejscem. Tilde musi stawiać czoła niewyobrażalnym przeciwnościom losu, walcząc o przetrwanie… i to nie tylko swoje.

Teoretycznie nie czytam książek wojennych, ale jak od każdej reguły czasami robię wyjątek. Tak stało się i tutaj, skuszona opisem, że powieść dotyczy kobiet z dwóch różnych światów (bardzo lubię takie zestawienia) oraz piękną okładką, sięgnęłam po te pozycję. I dobrze, bo rzecz okazała się warta zachodu.
Niesamowita jest siła przyjaźni ukazana w książce, przyjaźni ponad podziałami i uprzedzeniami, znoszącej granice sfer i nie tylko. Jest też o kobiecej odwadze, harcie ducha i walce o własny los, jego zmianę, czy spełnienie marzeń. A nadzieja wbrew wszystkim i wszystkiemu, jest tym co napędza działania bohaterek chyba najbardziej, trzymając je niekiedy niemal dosłownie przy życiu.

Całość bez dwóch zdań zmusza do refleksji i to bardzo, nie jest to zwykłe czytadło, lecz powieść zapadająca głęboko w serce, taka o której pamięta się jeszcze długo po zamknięciu okładek.
Liczę na kolejne książki tej autorki na naszym rynku.

Wyd. Insignis



Przeplatające się losy obu kobiet, z których każda pragnie ocalić to, co dla niej najważniejsze, trzymają w napięciu do samego końca.



Duchy z miasteczka Demmin – Verena Kessler

Verena Kessler urodziła się w 1988 roku w Hamburgu. Pracowała jako copywriterka, a od 2015 pracuje jako wolny strzelec. W latach 2016-2020 studiowała w Niemieckim Instytucie Literatury w Lipsku. W 2020 roku ukazała się w Niemczech jej debiutancka powieść – „Duchy z miasteczka Demmin”.

okładkowo
Larry to nastolatka, która marzy, by w przyszłości zostać reporterką wojenną i całe swoje życie podporządkowuje realizacji tego marzenia. Przeszłość jednak powraca – we wspomnieniach starszych mieszkańców, ich historiach, a przede wszystkim w tym, co niewypowiedziane. Tymczasem życie Larry obserwuje pani Dohlberg, starsza sąsiadka, która była uczestniczką tragicznych wydarzeń wiosny 1945 roku. Dziewięćdziesięciolatka wciąż wraca myślą do tego, co stało się w miasteczku u schyłku wojny. I choć Larry i pani Dohlberg mieszkają obok siebie, nigdy ze sobą nie rozmawiają. Ani o teraźniejszości, ani o przeszłości.

Powieść o dojrzewaniu w nietypowej odsłonie. Tak można określić powieść jednym zdaniem, choć to stanowczo za mało. Z jednej strony mamy bowiem historię dorastania (i związane z tym problemy) w rozbitym domu (rodzice się rozstają). A z drugiej pojawia się we wspomnieniach historia tragedii miasteczka Demmin w którym pod koniec II wojny światowej popełniono zbiorowe samobójstwo.

Nie jest to reportaż, lecz dwugłos ubrany w literaturę, głosy: stary i młody, które się przeplatają ze sobą. Młoda dziewczyna u progu życia i staruszka, już praktycznie za tym progiem – u życia schyłku. Fabuła skonstruowana jest z wielu niedopowiedzeń, zawieszeń itp. a historia jest tutaj jedynie tłem i powracającym tragicznym echem.

Mądra, ważna lektura o mocnej wymowie, zwłaszcza teraz w czasach wojny „za progami” naszych domów. Koniecznie.

Wyd. Książkowe klimaty

Droga Pani Bird – A.J. Pearce

A.J. Pearce studiowała amerykanistykę na Uniwersytecie Sussex, pracowała jako dziennikarka oraz marketingowiec. Mieszka na południu Anglii. „Droga Pani Bird” jest jej debiutem literackim – entuzjastycznie przyjętym zarówno przez krytyków jak i czytelników. A.J. Pearce inspirowała się listami wysyłanymi przez czytelniczki do gazet podczas II wojny światowej. Podobno szykuje się kontynuacja oraz serial na podstawie książki. 

okładkowo
Londyn, 1941. Pośród bomb spadających na miasto Emmeline Lake, młodziutka ochotniczka służby pożarniczej, marzy o karierze dzielnej korespondentki wojennej. Nieoczekiwanie zostaje zatrudniona w redakcji „Przyjaciółki Kobiety” jako maszynistka apodyktycznej i pruderyjnej Henrietty Bird, redaktorki rubryki z poradami. Pani Bird nie chce czytać ani tym bardziej odpowiadać na listy „nieprzyjemne”, a już na pewno nie te o miłości, smutku czy moralnych rozterkach. Jednak Emmy nie potrafi przestać myśleć o pozbawionych wsparcia zrozpaczonych czytelniczkach – kobietach, którym wojna wywróciła życie do góry nogami, które tęskniły za swoimi mężami albo zostały same i zakochały się w nieodpowiednim mężczyźnie. Głęboko poruszona uznaje, że musi im pomóc. Potajemnie zaczyna odpisywać na listy, które miały wylądować w koszu – w końcu to nic złego.

Gdy nadchodzi grudzień i odpowiedni klimat, zawsze sięgam po książki pogodniejsze, takie podnoszące na duchu zwłaszcza w ten przedświąteczny czas. Do takich ujmujących i mądrych należy właśnie „Droga Pani Bird”.
Wbrew akcji dziejącej się podczas II wojny światowej oraz towarzyszących temu dramatycznych okoliczności i wydarzeń, lektura jest zaskakująco pogodna i pozytywna. W końcu ludzie zwłaszcza „wtedy” starali się żyć normalnie…
Akcja dynamiczna, zabawne i błyskotliwe spostrzeżenia naszej rezolutnej bohaterki nie pozwalają się nudzić. Zresztą sylwetki wszystkich bohaterów zasługują na uwagę. Mamy silne, mądre i bardzo wrażliwe kobiety, bez których nie byłoby tej całej opowieści.
„Droga Pani Bird” przypomina mi bardzo książki innej mojej ulubienicy Fannie Flagg (podobne literackie „widzenie świata”), które czyta się z uśmiechem i lubością, mocno przy tym kibicując bohaterom.

Tak ciepłej – pełnej humoru oraz podnoszącej na duchu opowieść nie może w te Święta BN u Was zabraknąć, wierzcie mi!

Sierota, bestia, szpieg – Matt Killeen

Matt Killeen urodził się w Birmingham, w Wielkiej Brytanii w czasach spodni „dzwonów” i ogólnej szarości. Nie wiedział długo czym ma się w życiu zająć,  było i marzenie o muzyce (gitara) zanim w końcu powrócił do słów… na naszym rynku ukazała się pierwsza część większego cyklu pt. Sierota, Bestia, Szpieg.

okładkowo
„Bękarty wojny” dla nastolatków. Lato roku 1939. Dla Żydów dobry moment na opuszczenie Berlina już dawno minął. Po tragicznej w skutkach próbie ucieczki piętnastoletnia Sara – sprytna i impulsywna gimnastyczka – zostaje sama jak palec. Ale gdy już się wydaje, że szczęście ją opuściło, los stawia na jej drodze brytyjskiego szpiega, a ten składa jej propozycję nie do odrzucenia. Jeśli Sara pomoże mu w pewnej niebezpiecznej misji, on wywiezie ją z Niemiec. Sara przyjmuje więc fałszywą tożsamość, wstępuje do elitarnej szkoły dla córek nazistów i rozpoczyna grę o wszystko.

Dobrze, że intrygujący tytuł i elegancka okłada zwróciły od razu moja uwagę… bo Sierota, Bestia, Szpieg nie jest jedynie świetną powieścią sensacyjno – przygodowo – wojenną i nie jest (za co mam żal do kogoś kto redagował notkę na okładkę) tylko dla młodzieży, bo wielu młodych ludzi po nią niestety nie sięgnie, szukając łatwej lektury, którą ta nie jest. Z drugiej strony dorosły czytelnik z powodu łatki „dla młodzieży” też może po nią nie sięgnąć. Ja raczej nie sięgam, po typowe młodzieżówki, na szczęście ta typowa nie jest 🙂

Ale do rzeczy. Książka w swej fabule jest niezwykle prawdziwa i opowiada o wielu realiach II wojny światowej (np. Kryształowa Noc). Natomiast w fikcyjnych wątkach autor ukazał lęk, cierpienie, czy samotność wszystkich dzieci, które wpadły w tryby wojennej machiny.
Powieść to też hołd złożony dzieciom, które mimo strachu, czy ograniczeń (nie tylko fizycznych) nie poddawały się i walczyły, na różnych frontach i różnymi sposobami.
Rzecz niesamowita, wielka, świetnie napisana, trzymająca w napięciu od początku do końca, momentami bardzo, bardzo bolesna zarówno w sferze psychicznej jak i dosłownie – fizycznej. Sama nie mogłam wyjść z podziwu, jak bądź co bądź facet umiał wcielić się w nastoletnią osobę, na dodatek płci przeciwnej… a zrobił to mistrzowsko.

Zachęcam też do przeczytania autorskiej notki na końcu książki, zyskujemy w ten sposób lepszy obraz całość – naświetla i tłumaczy wiele z pobudek, które skłoniły Killeena do napisania książki.

Już czekam na kolejną część.

 

Wyd. Media Rodzina

Tatuażysta z Auschwitz – Heather Morris

Heather Morris pochodzi z Nowej Zelandii, a obecnie mieszka w
Australii. Pracując w szpitalu państwowym w Melbourne, przez kilka lat
czytała i pisała scenariusze. W 2003 roku Heather spotkała starszego
pana, który „miał historię wartą opowiedzenia”. W miarę, jak rozwijała
się ich przyjaźń, Lale otwierał przed nią najgłębsze zakamarki duszy,
powierzając jej tajemnice życie w czasach Zagłady. Powieść oparta na
losach Lalego stała się bestsellerem wszędzie, gdzie się ukazała.

Lale Sokołow urodził się w 1916 roku. W 1942 razem z pierwszym
transportem więźniów trafił do Auschwitz. Miał wówczas dwadzieścia
sześć lat, znał kilka języków. I miał tatuować numery. Kilka miesięcy
później poznał Gitę Furman, miłość swojego życia, której pomógł
przetrwać obóz. Po zakończeniu wojny wyruszył do Bratysławy na
poszukiwanie ukochanej. Wzięli ślub w 1945 roku, a trzy lata później z
powodów politycznych wyemigrowali do Australii. Lale i Gita mieli
jednego syna. O swoich doświadczeniach wojennych Lale zdecydował się
opowiedzieć dopiero po śmierci żony w 2003 roku. On sam zmarł trzy
lata później.

okładkowo:
Lale Sokołow trafił do Auschwitz w 1942 roku jako dwudziestosześciolatek. Jego zadaniem było tatuowanie numerów na przedramionach przybywających do obozu więźniów. Naznaczanie ich. Pewnego dnia w kolejce stanęła młoda przerażona dziewczyna – Gita. Lale zakochał się od pierwszego wejrzenia. I obiecał sobie, że bez względu na wszystko, uratuje ją.

Wykorzystał swoją pozycję nie tylko, by jej pomóc. W obozie po raz
pierwszy rozmawiali, flirtowali, wymienili pocałunki. Ich uczucie
przetrwało nazistowskie piekło: po wyzwoleniu odnaleźli się, pobrali i
spędzili razem resztę życia.

Lale Sokołow zdecydował się opowiedzieć swoją historię dopiero po
śmierci Gity. To łamiąca serce, a jednocześnie pełna otuchy opowieść.
Opowieść, która daje się nawet w najmroczniejszych czasach.

Tatuażysta z Auschwitz  jest jedną z tych książek, obok których nie
można przejść obojętnie. I nie chodzi tu jedynie o niezwykłą historię
i świadectwo o czasach zagłady, ale przede wszystkim o ogromną siłę
przetrwania, o pragnienie życia i człowieczeństwo, którego nie udało
się odebrać uwięzionym w obozach śmierci przez nazistów. Historia
życia Lale’a to niepodważalny dowód na prawdziwość słów, że kto ratuje
jedno życie, ten ratuje cały świat. Lale Sokołow zdaje sobie sprawę z
tego, że żyje dzięki poświęceniu innych i postanawia przetrwać piekło
Auschwitz za wszelką cenę. Niejednokrotnie osądzany przez
współwięźniów jako kolaborant, postanowił wykorzystać swoją pozycję,
by nieść pomoc. Okradał złodziei, by kupować jedzenie, którym
następnie dzielił się z innymi. Narażając życie zdobywał czekoladę dla
strażniczki, aby tylko móc spotkać się z ukochaną.

Z historii Lalego bije jego ogromny ból i złość na samego siebie –
będąc tym, który naznaczał znienawidzonymi numerami współwięźniów,
czuł się winnym zadanego im bólu.

Powieść Heather Morris to książka, która choć opowiada o cierpieniu,
zagładzie i upadku człowieka w człowieku, to nie sieje bólu, lecz
napawa nadzieją. Nadzieją, że po nocy przychodzi dzień, że piekło ma
swój kres, że miłość i dobro zwyciężą. W historii Lalego i Gity
zwyciężyły, choć nigdy nie dały zapomnieć o cenie, którą przyszło im
zapłacić za „wspólną przyszłość”.

 Wyd. Marginesy