Jan Štifter – ukończył historię kultury na Uniwersytecie w Pardubicach. Pracował jako redaktor. W roku 2013 założył czasopismo lifestylowe „Barbar!”. Za powieść „Kolekcjoner śniegu” otrzymał wiele wyróżnień, w tym nagrodę czytelników konkursu Čzeská kniha. Oprócz prozy literackiej pisze również teksty fachowe. Twórca jest organizatorem festiwalu literackiego Svinenské čtení. Mieszka z rodziną w Czeskich Budziejowicach, z żoną i czwórką pociech.
okładkowo
Dominik zbiera do worka śnieg i przechowuje go w zamrażarce. Śnieg, nietrwały i ulotny, jest jak duch chłopca, który staje w nocy przy łóżku Dominika. Śnieg, powoli znikający ze świata, jest niby los osób przebywających przed laty w obozie w Czeskich Budziejowicach. Kolekcjoner śniegu to opowieść o pamięci, przenikaniu się losów i o tych, którzy zjawiają się w naszych życiach „tylko dla jednej chwili”.
Ha, aż się zaśmiała wracając do pisania (odłożonej na chwilę recenzji) że to dziś 31 października ją umieszczam w czasie, gdy granica pomiędzy światem żywych a umarłych jest podobno bardzo cienka… No i właśnie doskonale radzi sobie z nią „chłopiec-duch”, odwiedzający i nawiedzający pewnego bardzo zagubionego, smutnego chłopca – Dominika. Mimo, że czasy ducha i chłopca dzieli blisko osiemdziesiąt lat, to całej fabule to nie przeszkadza.
Książka nie jest zbyt łatwa do opisania, bo traktuje o zawiłościach i trudach ludzkiego losu, o decyzjach zmieniającej życie, ale też o szczerej przyjaźni i wielkiej miłości. Pojawiają się tutaj aż trzy linie czasowe, interesująca galeria postaci i arcy ciekawy wątek łączący świat duchów i ludzi właśnie.
Powieść wprost niesamowita (a przy tym objętościowe maleństwo). „Szacun” jak to mówią co do umiejętności przeplatania fabuły (historie każdego z bohaterów splatają się genialnie ze sobą, tworząc wyjątkowy klimat.
A zakończenie…fiu, fiu… musicie przekonać się sami.