Kości proroka – Ałbena Grabowska

Ałbeny Grabowskiej chyba przedstawiać na tym blogu nie muszę, bo wiele razy już jej książki u mnie gościły 🙂 Ale jeśli ktoś jest u mnie pierwszy raz (nadrobić, nadrobić…) to A.G. jest „kobietą renesansu” m.in: dr n.med., specjalistą neurologiem, epileptologiem, autorką wielu publikacji z tematu oraz książek skierowanych do dzieci i nie tylko. Swoje oryginalne imię zawdzięcza bułgarskim korzeniom (oznacza ono kwitnącą jabłoń). Jej książka Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli została nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Powieść historyczna.  Jej najnowsza książka to Kości proroka.

okładkowo
W Płowdiwie, w teatrze antycznym, znaleziono zwłoki polskiego posła. Został ukrzyżowany, odcięto mu głowę i postawiono na tacy, a na ciele wymalowano dziwne znaki. Młody policjant Dymitar prosi o pomoc przyjaciółkę z dzieciństwa, Polkę o bułgarskich korzeniach. Im bliżej jednak są prawdy, tym większe grozi im niebezpieczeństwo. Jaką rolę pełni księga Bogomiłów, zaginiona w XII wieku, która nagle się odnajduje i znów ginie? Cesarstwo Bizantyjskie. Dwunastu Bogomiłów wędruje do Carogrodu z największym skarbem – Tajemną Świętą Księgą. Cyryl, nikomu o tym nie mówiąc, niesie też kości brata Alberta, aby spoczęły w poświęconej ziemi. Z obawy przed kradzieżą mają sześć falsyfikatów. Tylko jedna księga jest prawdziwa. Żaden nie wie która. 
Pierwszy wiek. Nauczyciel prowadzi uczniów do Jerozolimy na spotkanie z mesjaszem. Mało kto rozumie, co ma nastąpić. Rybak Ariel staje się jednym z kronikarzy wyprawy i mimowolnie przyczynia się do fałszerstwa Nowego Testamentu. Jest świadkiem śmierci Chrystusa, zostaje porwany przez żonę Heroda i osadzony w twierdzy. Czy zdoła wrócić do żony i córki? 
Trzy splatające się wątki i wiele tajemnic. Czyje kości odnaleziono na Wyspie Świętego Jana? Co łączy niezwykłe znalezisko z morderstwem polskiego posła? I wreszcie kto ukradł świętą księgę Bogomiłów?

Trudno być obiektywnym w opinii jeśli się lubi czyjś styl pisania itd. Ale myślę, że nie ja jedna mogę się pod tym podpisać. Jednak do rzeczy.

Trzy warstwy historyczne, trzy rodzaje narracji, tak tak, różnią się i nie ma obaw nic nam się nie poplącze, mimo, że się płaszczyzny owe przeplatają.

Pisarka  od początku (czytałam jej wcześniejsze powieści) ma dobry, „lekki” w czytaniu styl, co nie znaczy, że traktujący o lekkich sprawach,  o co to to nie. kiedyś Ałbenę Grabowską określiłam mianem „bałkańskiej Bajarki” i nadal to podtrzymuję, a w połączeniu ze „słowiańską fantazją” (nie mylić z ułańską) nie mogło być inaczej.

Kości proroka fascynują, intrygują i wciągają od pierwszych akapitów. Jest mistyka, tajemnica i niesamowity klimat (każdej z trzech opowieści).

Dodatkowo ucieszył fakt, że miałam sporo samej Bułgarii w tej powieści, nie tylko fikcję literacką czy wątki historyczne, skrzętnie ponotowałam sobie zarówno zabytki, jak i nazwy kulinarnych specjałów…
O marzeniu aby ten kraj odwiedzić już nie wspomnę.

Dajcie się porwać tej książce… zapraszam.

 Wyd. Marginesy

Czy mnie słyszysz? – Elena Varvello

Elena Varvello to włoska pisarka, urodzona w 1971 roku w Turynie. Jest absolwentką studiów kreatywnego pisania oraz autorką dwóch tomików poezji, wielokrotnie nagradzanego zbioru opowiadań „L’economia delle cose” oraz powieści „La luce perfetta del giorno”. Jak sama mówi: „Nade wszystko życie jest największą tajemnicą – i staramy się go uhonorować poprzez pisanie”. Jej Czy mnie słyszysz? – niedawno przeczytałam.

okładkowo:
Elia ma szesnaście lat. Mieszka z matką i ojcem w małym włoskim miasteczku, w którym wszyscy się znają i życie toczy się powoli. Kiedy bankrutuje jedyny w okolicy zakład, ojciec zostaje bez pracy. Chłopiec obserwuje zmiany w zachowaniu ojca i próbuje je zrozumieć. Matka przekonuje go, że wszystko jest w porządku.

Pewnego dnia w tajemniczych okolicznościach ginie dziecko… W tym czasie Elia poznaje nowego kolegę i pierwszą, szaleńczą miłością zakochuje się w jego matce. Wkrótce miasteczko porusza kolejne wydarzenie… Rośnie napięcie, mnożą się podejrzenia…

Powieść Eleny Varvello pochłania czytelnika bez reszty i fascynuje oryginalnym językiem. Pełna niepewności i grozy atmosfera oraz tajemnicze wydarzenia intrygują na równi z zagadkowymi zmianami w emocjach, przeżyciach i zachowaniach bohaterów. Porywająca, zaskakująca na każdej stronie lektura.

Elena Varvello z powodzeniem łączy w swojej książce thriller, kryminał, romans i elementy powieści psychologicznej. Akcja przenosi nas do roku 1978, do małego włoskiego miasteczka. Elia ma szesnaście lat i wkrótce przeżyje swoją pierwszą, wielką miłość – miłość „zakazaną”. Wraz z burzą hormonów i emocji przez jego życie przetoczy się prawdziwy huragan, który zburzy nie tylko fundamenty rodziny młodego chłopaka, ale też spokój i poczucie bezpieczeństwa mieszkańców miasteczka. Elena Varvello zabiera czytelnika w niezwykłą podróż do świata bez telefonów komórkowych i Internetu; do świata, który kończy się tam, gdzie znana, najbliższa okolica; do świata bez perspektyw; do świata wielkiej, ślepej miłości; do świata namiętności i tajemnic; wreszcie – do świata chorej psychiki, która, choć nie chce, krzywdzi innych.

Elia jednego dnia jest zakochanym podlotkiem, drugiego zaś musi poradzić sobie z ciężarem bycia synem mężczyzny, który „zaciągnął do lasu dziewczynę”. Autorka pozwala nam nie tylko obserwować jak wydarzenia pamiętnego lata wpływają na chłopaka, ale też zaprasza czytelnika w pełen pytań i niewiadomych świat dojrzewającego i zagubionego między prawdą, kłamstwem, wyobraźnią i emocjami bohatera. Trzymająca w napięciu narracja nie pozwala oderwać się od książki aż do ostatniej strony. Mi nie pozwoliła J.

  Wyd. Literackie

Detektyw Arrowood – Mick Finlay

Mick Finlay urodził się w Glasgow (dorastał w Kanadzie i Anglii). Obecnie dzieli swój czas między Brighton i Cambridge. Uczy na wydziale psychologii. Zanim został nauczycielem akademickim, pracował m.in w objazdowym cyrku, był rzeźnikiem, portierem hotelowym oraz imał się zarobkowo jeszcze wielu innych zajęć. Detektyw Arrowood to jego pierwsza książka na naszym rynku.

okładkowo
Londyn w 1895 roku to miłe miejsce dla bogatych i przedsionek piekła dla biedaków. W brudnych zaułkach kwitnie handel narkotykami i prostytucja. Policja ma pełne ręce roboty, ale z braku środków większość spraw odkłada na półkę. Bogaci w razie potrzeby wynajmują Sherlocka Holmesa, biedni stukają do drzwi Arrowooda. Arrowood czasami za dużo pije i za często zażywa laudanum, ale zna się na ludziach i na kilometr wyczuwa kłamstwo. Holmes to według niego bogaty pozer, bezradny, gdy w sprawie brakuje wyraźnych tropów.
Gdy Arrowood przyjmuje zlecenie od panny Cousture, spodziewa się banalnego śledztwa. Znajdzie jej zaginionego brata, zainkasuje honorarium i zapomni o sprawie. Dzieje się inaczej, ta historia ma drugie, a może nawet trzecie dno, a Arrowood nadepnie na odcisk bardzo niebezpiecznym ludziom.

Detektyw Arrowood zaciekawia już okładką, a że konkurent Holmesa, to tym bardziej (tematy około holmesowe to ja zawsze).

Świetnie oddane realia epoki, subtelne poczucie humoru, ciekawie nakreślone relacje miedzy Arrowoodem i jego pomocnikiem Barnettem – zupełnie inne niż Holmesa i Watsona, o których zresztą wzmianki co chwilę (ku irytacji głównego bohatera) się pojawiają.

Powieść jest niezwykle realistyczna, momentami aż za bardzo, Londyn tu pokazany naprawdę nie pachnie różami… ani nie ma radosnych barw. Z pozoru błahe zlecenie jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, z którego nasz detektyw wraz ze swoim asystentem zjeżdża coraz niżej i niżej w celu wykonania powierzonego mu zlecenia.  Dokąd dotrze i co znajdzie na samym dnie, tego musicie się sami dowiedzieć, czytając.

Proza Finlaya całkiem udanie wpasowuje się w gatunek do którego aspiruje i grzecznie ustawia w szeregu tuż za najlepszymi jej przedstawicielami. Ciekawa jestem kolejnych przygód Arrowooda.

 Wyd. HarperCollins

Księga wysp ostatnich – Anna Klejzerowicz

Anny Klejzerowicz – pisarka, publicystka, fotograf, redaktor… oraz miłośniczka kotów. Autorka licznych artykułów z zakresu historii sztuki oraz zdjęć teatralnych i artystycznych; wieloletni współpracownik Teatru Atelier w Sopocie. Do tej pory miałam przyjemność czytać jej: CzarownicęList z powstania Zaginione miasto,  Księga wysp ostatnich jest  czwartą  znaną mi (jej) książką.

okładkowo
We współczesnym Gdańsku giną ludzie, a zabójstwa mają ścisły związek ze środowiskiem handlarzy oraz kolekcjonerów starych książek. Jaką rolę w tym krwawym teatrze odgrywa tajemniczy starodruk, zawierający dawno zaginioną treść jeszcze starszej księgi? Z jakiego powodu staje się zarzewiem pasma okrutnych zbrodni? Gdzie dotarła i co odkryła załoga pewnej legendarnej antycznej wyprawy morskiej na daleką Północ? Na te pytania musi znaleźć odpowiedź dziennikarz śledczy Emil Żądło wraz ze swoją partnerką, muzealniczą Martą Zabłocką. Bo nawet policja jest bezradna. My zadajmy sobie tymczasem inne pytanie: czy naszej parze detektywów uda się rozwikłać tę zagmatwaną intrygę? I… przeżyć?

Żądło „wbija się” po raz kolejny w zawiłą intrygę kryminalną. I to bardzo skutecznie, jak się przekonamy na końcu książki.

Zacznijmy od początku. Autorka to świetna kreatorka postaci literackich. Jej bohaterów nie da się nie lubić (no przynajmniej niektórych). Postacie krwiste i konkretne od razu przykuwają uwagę, a każda jest nietuzinkowa.
Świetny rys – tło historyczne i w tej książce ubarwia fabułę, czyniąc całość jeszcze ciekawszą. Muszę pochwalić też bardzo spójną szatę graficzną zarówno tego tytułu jak i całej serii.

Książka nie tylko dla miłośników sztuki i zagadek czy moli książkowych (jak ja).  Czyta się sprawnie, szybko i nade wszystko przyjemnie.

Niecierpliwie czekam już na kolejny tom przygód detektywa Żądło… Może teraz jakieś śledztwo na wakacjach, w końcu dziennikarz śledczy też musi czasem odpocząć 🙂

 

 Wyd. Replika 

Kobieta w oknie – A.J.Finn

A.J. Finn, pod tym pseudonimem kryje się całkiem przystojny młody pisarz, którego książka pt. Kobieta w oknie ma właśnie premierę. Ten debiut literacki został sprzedane do 40 krajów. To prawdziwy rekord popularności!
„W tym diabolicznie porywającym thrillerze nikt – i nic – nie jest tym, czym się wydaje!”

okładkowo
Czy zawsze można wierzyć własnym oczom? Anna Fox straciła wszystko: szczęśliwą rodzinę, pracę oraz zdrowie. Od miesięcy nie postawiła stopy za progiem domu. Całe dnie spędza w Internecie, przed telewizorem lub szpiegując sąsiadów za pomocą aparatu fotograficznego. Pozbawiona własnego życia coraz bardziej zaczyna przeżywać cudze… Najwięcej uwagi poświęca Russellom, rodzinie nowej w tej okolicy i tak podobnej do tej, którą jeszcze niedawno sama miała. Jednak pewnej nocy widzi coś, czego nie powinna oglądać. Jej świat się rozpada, a na jaw wychodzą szokujące sekrety. Co jest prawdą, a co zmyśleniem? Kto jest w niebezpieczeństwie, a kto panuje nad sytuacją?

Mocny debiut, świetnie poprowadzona inteligentna intryga. Zawikłana i zaplątana też jak trzeba. Znajdziemy sporo klimatycznych nawiązań do „kina noir”. W myśl zasady „im dalej w las, tym więcej drzew” tak i tu „im dalej w książkę tym mroczniej…”, a napięcie momentami naprawdę sięga zenitu.

Fabuła jest nieprzewidywalna, a tropy mylące. jest Thriller, sensacja i kryminał w jednym, do tego wszystko dzieje się w końcu na niewielkiej powierzchni metrażowej biorąc to dosłownie.

Podsumowując Kobieta w oknie jak już raz cię porwie, to trzyma w objęciach (i to mocno) aż do samego końca.  Ja czekam na kolejne książki tego autora.

 

 

 Wyd. W.A.B.

Żebro Adama – Antonio Manzini

Urodzony w 1964 roku w Rzymie Antonio Manzini zdaje się stawać człowiekiem renesansu. Aktor, scenarzysta, pisarz. Jego seria kryminałów o przygodach Rocco Sciavone zdobyła rzecze sympatyków na całym świecie, również w Polsce – gdzie autor osobiście promował ukazanie się drugiego,  tomu przygód Rocco. Manzini jest autorem, który nie boi się zabierać głosu w ważnych i trudnych tematach, takich jak przemoc domowa czy unikanie kar za popełnione czyny przez prominentów.

Okładkowo:
Martwa kobieta zostaje odnaleziona przez gosposię w ciemnym pokoju swojego mieszkania – wisi na sznurze podczepionym do żyrandola. Całe mieszkanie nosi ślady włamania. Zniknęło też złoto. Czy to nieudana napaść rabunkowa? Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się oczywiste, jednak Rocco ma wątpliwości…

To druga sprawa Rocco Schiavone, który sześć miesięcy wcześniej rozpoczął pracę w Aoście, dokąd został karnie zesłany z Rzymu. Choć wolałby chronić swoje clarksy przed śniegiem i zajmować się romansami, zamiast pakować się w kolejne śledztwo, to przecież jest w swoim żywiole tylko wtedy, gdy rozwiązuje kryminalne zagadki. Właśnie w tym jest najlepszy.

Jeśli ktoś po przeczytaniu pierwszego tomu przygód Sciavone nie zapałał do niego sympatią, z pewnością zrobi to, poznając jego dalsze losy. Manzini stworzył bohatera złośliwego, trudnego do wytrzymania, denerwującego i irytującego, którego nie da się nie polubić – nawet więcej – którego nie sposób nie podziwiać i nie uwielbiać. Myślę, że w chwili, w której autor zdradza czytelnikom powód karnego zesłania wicekwestora z Rzymu, nie znajdzie się nikt, kto nie powie: może i kara jest surowa, ale warto ją ponieść nawet kolejny raz.

Tytuł „Żebro Adama” nie bez powodu kojarzy się z Pismem Świętym i opisem stworzenia kobiety. Tym sugestywnym tytułem Manzini już na wstępie oznajmia czytelnikowi, że bohaterem jego historii będzie „żebro Adama”: zarówno kobieta – konkretna kobieta wywodząca się z żebra konkretnego „Adama”, jak i małżeństwo owego „Adama” i jego „Ewy”. Sciavone musi rozwikłać sprawę tajemniczej śmierci kobiety – śmierci, w której wszystko pozornie układa się w proste rozwiązanie, ale… jak to zwykle bywa – gdy jest za prosto, prawda jest zupełnie inna.

Autor zabiera czytelnika w wyprawę po współczesnych Włoszech, choć obraz przedstawiony w powieści jest tak uniwersalny i brzmi znajomo, że z powodzeniem można go przenieść nad Wisłę. Wyprawa ta to podróż po świecie, w którym to, co słuszne, nie zawsze jest tym, co sprawiedliwe a to, co uczciwe, nie zawsze łączy się z prawdą.

Podobno autora dobrego kryminału poznaje się po tym, czy potrafi kolejny raz zaskoczyć swego czytelnika. Manzini zaskoczył mnie już dwukrotnie i z niecierpliwością czekam, by sprawdzić, czy uda mu się to trzeci raz.

 Wyd. MUZA

 

Marginesy w dwupaku na Święta – „Wielki Sennik” (Andreas Baumgarten) i „Reguła nr 1” (Marta Guzowska)

Czas przygotowań świątecznych trwa, listy do Mikołaja napisane, maruderzy jeszcze piszą… Pomyślałam, że dwupaki każdy lubi, a i książkowe można sobie skomponować. Poniżej pierwsza propozycja takiego prezentowego duetu:
Wielki SennikAndreasa Baumgartena i Reguła nr 1Marty Guzowskiej.

okładkowo
Czy wyśnione obrazy są przypadkowe i bezcelowe? A może zawierają przekazy, które, odpowiednio zinterpretowane, pomagają rozumieć siebie i ukryte motywy postępowania? Czy da się dzięki snom znaleźć odpowiedzi na dręczące pytania, zrozumieć swoje pragnienia i lęki? Jak skutecznie przypominać sobie sny, które umykają zaraz po przebudzeniu?

Wielki sennik składa się z dwóch części. Teoretyczna w fascynujący sposób przedstawia wiedzę o snach: od starożytności, przez średniowiecze i nauki Freuda, po najnowsze odkrycia nauki związane z fizjologią snu. Autor podpowiada, jak sny mogą nam pomóc odzyskać harmonię, rozwiązać konflikty, rozwijać zdolności. Daje także proste ćwiczenia i uczy prowadzenia dzienniczka snów. Wyjaśnia, jak rozwijać umiejętność interpretacji i unikać przy tym błędów, jak pokonywać wewnętrzne opory przed analizowaniem nieraz trudnych do zaakceptowania przekazów, a nawet – jak pośrednio sterować przebiegiem snów.

Część opisowa to bardzo sensowny tekst (żadne tam bajania) na temat faz snów, problemów ze snem itp, plus garść praktycznych porad mi.n jak sobie poradzić bez proszków nasennych. Wiadomo od dawien dawna, że w snach mają odbicie nasze problemy. A interpretacja snów wcale nie jest łatwa i każdy z nas śni inaczej i o czym innym. Każdemu też dany symbol oznacza coś innego.
Ja gdy śnię o grzybach, zazwyczaj oznacza to przypływ gotówki 🙂 Ale za to ksylofon w życiu mi się nie śnił (tak, tak jest w tym senniku)
A wy o czym śnicie?

 

Wyd. Marginesy

Marty Guzowskiej przedstawiać nie muszę ale… „Dzieciństwo spędziła w podwarszawskim Brwinowie w starym domu, który pobudzał jej wyobraźnię. Uwielbiała zaszywać się na strychu i czytać książki pośród zakurzonych skrzyń pełnych mrocznych tajemnic. Rodzice nauczyli ją rysować mapy i od tej pory marzyła już tylko o dalekich podróżach i poszukiwaniu skarbów. W trzeciej klasie liceum obejrzała film Poszukiwacze zaginionej Arki i zdecydowała, że będzie robić w życiu to samo co Indiana Jones.” – pozazdrościć determinacji 🙂

okładkowo
Simona Brenner jest archeolożką i złodziejką. W dzień bada starożytną biżuterię, a nocą ją kradnie. W obu tych dziedzinach jest bezkonkurencyjna. Jest też niecierpliwa, ma ostry język i brak jej szczęścia do mężczyzn.

Ktoś wciągnął Simonę w makabryczną grę. Kazał jej odszukać i ukraść złote runo, najcenniejszą na świecie złotą sztabę, która… nie istnieje.

Ale kiedy dookoła niej giną ludzie, Simona zaczyna podejrzewać, że mit o złotym runie jest prawdą. W tej sytuacji najgorsze, co może się wydarzyć, to pozbawiony skrupułów przeciwnik, wyrachowany, piekielnie inteligentny i doskonale ukryty. Ktoś, w kim obsesja zamienia się w żądzę krwi.

Po męskim bohaterze książek Guzowskiej, siłą rzeczy przyszedł czas na kobiecą postać. Choć nie czytałam I części cyklu o Simonie Brenner tylko od razu II, rzecz przypadał mi do gustu. Reguła nr 1.

Autorka dałam nam jak zwykle kawał dobrej literatury. Jest wartka i wciągająca akcja, poza tym przemierzamy z bohaterką (i jej prześladowcą) kawał świata na kartach powieści. Nie ma czasu na nudę.
Powieść przygodowa dobrze przemyślana i świetnie skomponowana. A rozdwojenie jaźni głównej bohaterki według mnie ma nie tylko koloryt, bo tak zwana „bekę” mamy z niej nie raz, ale jest po prostu bardzo ludzkie. Nikt z nas nie jest idealny, perfekcyjny itd, to dlaczego bohaterowie mają tacy być?
Lektura na leżenie pod choinką z kubkiem wybornej kawy jak znalazł.

Wyd. Marginesy

Wyklęty ’48 – Dominik Kozar

Dominik Kozar pochodzi z Tomaszowa Maz. Absolwent polonistyki na UW , a prywatnie nauczyciel, pasjonat historii i autor poczytnych powieści kryminalnych: Likwidator 44. i najnowszej Wyklęty ’48.

okładkowo
Rok 1948. Siermiężne czasy stalinizmu w Polsce Ludowej. Komisarz Jan Wolak, oskarżony o kolaborację z gestapo, teraz ukrywa się wśród poszukiwanych przez Urząd Bezpieczeństwa żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Mężczyzna pogodził się z myślą, że już nigdy nie uda mu się wrócić do ukochanej Warszawy. Zdaje sobie sprawę, że resztę życia będzie musiał spędzić, ukrywając się w lesie i uciekając przed kolejnymi obławami żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej.

Tymczasem w stolicy dochodzi do tajemniczego morderstwa, którego ofiarą jest żona sekretarza Polskiej Partii Robotniczej. Tuż obok zamordowanej kobiety milicjanci znajdują nieprzytomnego mężczyznę, z którym ofiara spędziła ostatnią noc. Wszystko wskazuje na to, że to on jest mordercą. W szybkim procesie człowiek ten zostaje skazany na karę śmierci. Okazuje się jednak, że władza ludowa się pomyliła. Giną kolejne kobiety, zamordowane w sposób, w jaki zabijał tropiony przed wojną seryjny zabójca działający w stolicy. Wtedy próbował go schwytać komisarz Jan Wolak wraz ze swoim nieodłącznym towarzyszem Zygmuntem Wieczorkiem. Niestety całe archiwum dotyczące tamtej sprawy spłonęło w czasie powstania warszawskiego. Funkcjonariusze UB i MO są bezradni. Informacje o tych zbrodniach nie mogą przedostać się do opinii publicznej. Dlatego komuniści decydują się na zaoferowanie Wolakowi propozycji współpracy…

Ostatnio coraz częściej sięgam po książki,  których akcja dzieje się krótko po wojnie w latach owianych mgłą tajemnic, niedomówień, czy przekłamań i przepełnionych chaosem na wielu polach.
Dlatego powieść Dominika Kozara od razu przykuła moją uwagę, autor świetnie wykreował nie tylko głównych bohaterów, ale też z tymi dalszoplanowymi dobrze sobie poradził.

W ogóle czytając powieść momentami byłam przekonana, że jestem w tamtym czasie i w opisywanych przez niego miejscach. Trochę mi się też od razu przypomniał czytany przed laty Tyrmandowski Zły.

Całą książkę akcja trzyma poziom (szybki) nie ma mowy o nudzie. Jest sporo tzw. „zaskoczeń” w całej fabule. Tło historyczne dla mnie (laika) też przynoszące spory ładunek wiedzy z tamtego okresu. O dziwo mimo, że całość traktuje o trudnych sprawach i nie łatwych czasach, to nie brak w niej dowcipu (może dla przeciwwagi). Byłby z tego świetny film.

Póki co, jak wieść gminna niesie, ma być kolejna część. Ja czekam.

 Wyd. Muza 

Czarna trasa – Antonio Manzini

Antonio Manzini – włoski autor kryminałów, który przebojem dołączył do europejskiej czołówki pisarzy tego gatunku (Andrea Camillieri, Donna Leon, Henning Mankel). Stworzył on serię książek, których akcja rozgrywa się w Alpach, a bohaterem jest oficer włoskiej policji Rocco Schiavone, karnie zesłany z Rzymu do Doliny Aosty.
Pierwszy tom cyklu przygód niepokornego oficera pt. Czarna trasa trafił niedawno na półki rodzimych księgarni.

Okładkowo:
Rocco Schiavone, po tym, jak zadarł z niewłaściwymi ludźmi i wpadł w poważne tarapaty, zostaje zesłany do Doliny Aosty, do alpejskiego miasteczka turystycznego, daleko od ukochanego Rzymu. Elegancki, ale kapryśny rzymianin równie mocno nienawidzi gór, śniegu i lokalnych prowincjuszy, jak pogardza swoimi zwierzchnikami i ich małostkowym przywiązaniem do regulaminu. Ale za to uwielbia rozwiązywać kryminalne zagadki.

Gdy na stoku zostają znalezione pokiereszowane przez ratrak zwłoki, Rocco staje przed pierwszym wyzwaniem. Jest w swoim żywiole tylko wtedy, gdy prowadzi śledztwo.

Cóż można powiedzieć o kryminale Antonio Manziniego? Chyba najlepszą recenzją będzie stwierdzenie, że historia ta „pachnie Italią” – kobiety, flirty, balansowanie na granicy dobrych obyczajów (nie wspominając o przepisach), mnogość oddelegowanych do różnych zadań służb i spowijający to wszystko mróz alpejskiego kurortu narciarskiego. Wyprawa stronicami tego kryminału spodoba się zarówno niepoprawnym italofilom jak i koneserom powieści kryminalnych. Tych ostatnich zawieść może fakt, iż nie jest ciężko dostrzec wskazówki, które prowadzą do rozwiązania zagadki i odnalezienia mordercy, dla równowagi jednak dostaną bohatera z krwi i kości, któremu daleko do śledczych z nieposzlakowaną opinią. Manzini w swoim kryminale prowadzi czytelnika po zawiłych ścieżkach zarówno śledztwa, sytuacji współczesnych Włoch jak i życia komisarza Rocco. Życia, które choć opływa w luksusach, to jednak luksusy te mają swoją cenę tak fizyczną, jak moralną.

Manzini wprowadza czytelnika w świat, w którym to, co jest uczciwe, nie zawsze jest legalne i na odwrotnie. Zabiera w podróż, która chwilami przekracza granicę rzeczywistości i toczy się w świecie wspomnień. Wspomnień, które pozwalają zapałać jeszcze większą sympatią do bohatera, który, jak wspomniałam, nie może pochwalić się „czystą kartą”. Autor w przystępny sposób opowiada o różnicach między północą a południem Włoch, o różnicach pomiędzy włoskim miastem i wsią – jego słodko-gorzkie spojrzenie łączy w sobie zarówno zabawną konfrontację ze stereotypami jak i pełne smutku spojrzenie na rzeczywistość zmieniającego się kraju. Ja czekam już na kolejną część przygód komisarza Rocco.

 Wyd. MUZA

Jak kamień w wodę. cykl – Polowanie na Pliszkę. – Hanna Greń

Po błyskawicznie pisanym debiucie (książka powstawała 80 dni) potem już ruszyło lawiną, i Hanna Greń, bo o niej mowa ma w tej chwili na koncie już pięć powieści: Cień Sprzedawcy Snów, Cynamonowe dziewczyny, Otulone ciemnością, Jak kamień w wodę, Światełko w tunelu. Jak Kamień w wodę jest moim drugim spotkaniem z prozą tej autorki i raczej nie ostatnim.

okładkowo
(…)
Kiedy Kornelia zaczyna otrzymywać tajemnicze listy z pogróżkami, uważa to za głupi dowcip. Żyje na uboczu, nie wchodząc nikomu w drogę i nie nawiązując żadnych bliższych relacji z innymi ludźmi, kto więc mógłby życzyć jej śmierci? Jednak sytuacja staje się coraz poważniejsza, dlatego kobieta podejmuje decyzję o zgłoszeniu się na policję. 
Nie jest to dla niej łatwe – jej dotychczasowe kontakty ze stróżami prawa nie należały do najprzyjemniejszych. W młodości została niesłusznie oskarżona o składanie fałszywych zeznań. Wszyscy zdawali się być wrogo nastawieni do Kornelii, ponieważ mężczyzna, którego oskarżyła wtedy o próbę gwałtu, sam był policjantem, a jego koledzy nie wierzyli, że mógł dopuścić się przestępstwa. 
W wyniku zbiegu okoliczności, kobieta natrafia na posterunku na tego samego funkcjonariusza, który przed laty próbował ją zdyskredytować, aby chronić swojego przyjaciela. Mimo wrogiego nastawienia, to jednak właśnie ten mężczyzna może okazać się dla Kornelii jedyną nadzieją.

Lubię takie obyczajówka gdzie bezkolizyjnie łączą się wątki: romantyczny z kryminalnym, a środek ciężkości jest mniej więcej pół na pół.
Jak kamień w wodę  (pierwsza część cyklu pt. Polowanie na Pliszkę) po nie za długim wstępie i zarysowaniu sytuacji nabiera tempa i kolorytu. Czyta się książkę przyjemnie, do tego fabuła zmusza nas do kombinowania oraz prób wyprzedzenia autora w odgadnięciu sprawcy itp.

Do głównej bohaterki poczułam dużo sympatii, choć były momenty, że irytowało mnie to czy tamto w niej, jej zachowaniu, choć z drugiej strony byłam w stanie je zrozumieć.

Książka jawi się jako mądra opowieść o przewrotności ludzkiego losu, że wszystko zależy jednak od wielce chimerycznej  kapryśnej „fortuny”. Lektura o nie poddawaniu się, ale też o nadziei, która gdzieś na dnie każdej sprawy, każdej puszki Pandory na nas cierpliwie czeka, tylko ważne aby dać jej (sobie) szansę.

 

Znalezione obrazy dla zapytania Książka Wyd. Replika