Sean Adams wydał jak do tej pory dwie książki: How Design Makes Us Think: And Feel and Do Things oraz powieść (w klimacie Monthy Pythona) wydaną także po polsku pt. „To coś w śniegu”.
okładkowo
Położony na krańcu świata Instytut Północny jest otoczony rozległym obszarem wiecznego śniegu i lodu. Niegdyś był dobrze prosperującym ośrodkiem badawczym, lecz wskutek bliżej nieokreślonego incydentu jego działalność została nagle zawieszona, a zespoły naukowe ewakuowano. Teraz stanowi dom dla trojga nadzorców i jedynego pozostałego na miejscu badacza, który stara się zgłębić uczucie zimna. Misja jest prosta: doglądać wnętrz, wykonywać codzienne zadania i utrzymywać gmach w dobrym stanie na wypadek wznowienia badań. Nie wolno im tylko dotykać termostatu ani pod żadnym pozorem wychodzić na zewnątrz. Pewnego dnia dostrzegają tajemniczy obiekt, który pojawił się w śniegu. Są nim wręcz zahipnotyzowani. Nie umieją dokładnie określić jego kształtu ani koloru, ani nawet tego, czy się porusza, czy tkwi nieruchomo. Wiedzą jedynie, że tam jest. Chyba. Skonsternowani walczą o zapanowanie nad własną psychiką, podczas gdy to coś w śniegu igra z nimi, torpeduje ich pracę i każe podać w wątpliwość wszelkie wyobrażenia o tym, co dotąd uważali za normalne. Ironicznie zabawna powieść prowokująca do myślenia, pełna absurdalnego humoru rodem z Monty Pythona.
Książka za sprawą słowa „coś” w tytule i miejsca akcji od razu nasuwa skojarzenie z pewnym znanym starszym filmem (horrorem) pt. „Coś” Jednak podobieństwo jest tylko na tym poziomie. Owszem powieść już samego początku wprowadza nas w klimat izolacji, odludzia itp. jednak też zauważamy towarzyszące bohaterom absurdalne z naszego punktu widzenia sytuacje, czy zadania, których muszą się podjąć (a które traktują bardzo poważnie), pomimo, że sami zapętlają się i wątpią we własne zdrowie psychiczne.
Wydawałoby się skoro nie ma akcji, wybuchów, pościgów, czy potworów, to powieje nudą, o nic bardziej mylnego. Książka jest niezwykle błyskotliwa i ciekawa. Specyficzny humor oraz ironia dopełniają całości, która jest naprawdę bardzo oryginalna.
Czekam już na kolejne książki tego autora, może teraz to coś w trawie… kto wie 🙂