Arto Paasilinna (1942-2018) fiński autor trzydziestu pięciu powieści. Po wydaniu trzeciej książki pt. „Rok zająca” (1975) porzucił dotychczasową pracę w gazecie i całkowicie poświęcił się pisarstwu. Od tamtego momentu publikował jedną powieść rocznie. Książki Paasilinny tłumaczono m.in. na angielski, niemiecki, koreański, włoski, francuski, słoweński, czeski i polski. Najnowsza wydana na naszym rynku nosi tytuł „Las powieszonych lisów”.
okładkowo
Zawodowy gangster Oiva Juntunen oraz jego wspólnicy okradli wypełniony złotem statek. Jak przystało na opętanego gorączką złota watażkę, Oiva nie chce się nim dzielić nawet ze swoimi pomagierami, którzy odsiedzieli wyrok za ten rabunek. Juntunen postanawia przed nimi uciec, by zachować należące do nich sztabki. Na lapońskim odludziu spotyka uzależnionego od likieru pomarańczowego majora Remesa, który znalazł się na życiowym zakręcie… (…) skrzącą się humorem opowieść, w której nie zabraknie miejsca ani dla seryjnego zabójcy, ani dla w połowie oswojonego lisiątka, ani dla uciekającej przed prawem dziewięćdziesięcioletniej Naski. Wszystko to rozgrywa się w otoczeniu malowniczej północnej przyrody, która bezlitośnie wita intruzów chmarami komarów.
Ten kto chce prozę Paasilinny wtłoczyć w jakiekolwiek ramy gatunkowe, jest z góry skazany na porażkę. Mamy tutaj intrygę, pieniądze, ciemne interesy i ludzi, różnego autoramentu (przeważnie niezbyt dobrego). Ale w tym „Lesie” wiele rzeczy może potoczyć się zupełnie inaczej, więc radzę uważać podczas lektury!
Cudowny fiński humor i to literackie szaleństwo już dawno sprawiło, że ich książki są zawsze synonimem niesamowitej czytelniczej jazdy bez trzymanki. Tak pisać to potrafią chyba tylko jeszcze Czesi 🙂
Czyli jest absurdalny humor ale i jego brak, jest też zaduma i powaga (czasami), nie brak też gangsterki. I ta „menażeria” postaci, aż niewiarygodna… że nic tylko czytać, czytać i czytać bez końca.
Koniecznie.
